poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 17

Perspektywa Andrzeja, 24 grudnia, 9:30
- Mania wstawaj..- próbowałem obudzić moją żonę.
- Jeszcze 5minut.. proszę..
- Za 30minut musimy jechać do Bełchatowa.. - wstała w momencie.
- Teraz mi i tym mówisz?! Po co? - pytała zdenerwowana.
- Przecież dziś Wigilia. Moi rodzice z bratem przyjadą i twoja babcia i ktoś jeszcze.. - trzymałem ja w niepewności.
Kilka minut po 10, wyruszyliśmy w kierunku domu..
- Andrzej proszę zatrzymaj się..-powiedziała nagle Mania. Zgodnie z prośbą zatrzymałem się. Moja żona wyszła z auta aby zaczerpnąć świeżego powietrza..
- Wszystko dobrze? - zapytałem
- Tak, tak jedzmy już.
Jechałem powoli aby Mania, poczuła się choć trochę lepiej. Gdy tylko zasnęła przyspieszyłem abyśmy szybko byli w domu. Po prawie 2 godzinach jazdy obudziłem ją i poinformowałem, ze jesteśmy już na miejscu. Wyjąłem walizki a Mania położyła się w sypialni. Po chwili odpoczynku pomogłem Pani Amelii i Tosi w przygotowaniu posiłków na uroczystą kolację Wigilijną.
Około 15 Wrona wstała i powiedziała, ze już lepiej się czuje i nakryła stół oraz przygotowała każdemu ubiór. Gdy wszystko było już gotowe zaczęli schodzić się goście.
- No witam mojego kochanego syna i moją kochaną synową! - powiedziała moja mama
- Dzień dobry! - przywitała się Mania.
- Siema brat!
- Siema, siema! Co tam? - zapytałem i ucięliśmy sobie krótką pogawędkę.
Nagle do drzwi zapukał długo wyczekiwany gość. Poprosiłem Manie i Panią Amelie aby udały się do sypialni A ja zaraz dołączę.
- Dzień dobry! Jest Pan gotowy?
- Tak, dziękuję Ci bardzo. Gdzie są?
- W sypialni. Pójdę z panem..

Perspektywa Mani, 17:25
- Dziadek?! Co Ty tutaj robisz? - popatrzyłam na Andrzeja.
- Chcę Was przeprosić. Byłem na kilku miesięcznej terapii. Wiem co zrobiłem i wiem, ze możesz mi nie być w stanie wybaczyć, ale proszę Cię posłuchaj mnie.. - powiedział a ja miałam łzy w oczach. - Ja wiem. Popełniłem coś czego nikt nie powinien mi wybaczyć. Gdy Twoi rodzice zginęli w tym wypadku stało się ze mną coś nie do opisania.. później Tosia, później jak się dowiedziałem Ty. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Terapeuci wiele mi wytłumaczyli. Więc i ja tłumaczę Tobie. Pozwól mi, aby było tak jak dawniej.. - posmutniał A babcia podeszła do niego i go przytuliła.
- Ja już Ci wybaczyłam..
- W sumie.. rozumiem, ze kierowały się Tobą złe emocje, ale żeby aż tak?
- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie..
- Nie musisz mieć. . - wstałam i uczyniłam to co babcia.
Po kilku minutach udaliśmy się do salonu gdzie wszyscy już czekali. W spokoju i w rodzinnej atmosferze spożylismy wszystko co znajdowało się na stole a następnie otworzyliśmy prezenty.
- A to prezent ode mnie i Tosi..- uśmiechnął się Andrzej. Otworzyłam pudełko które podał mi Andrzej.. A w nim znajdował się śliczny kot brytyjski.
- Jejku! Naprawdę? Jest śliczny! Dziękuję, kocham Cię! - powiedziałam a Andrzej musnął moje usta. Jako jedyni nie wybraliśmy się na pasterkę, ponieważ znowu źle się poczułam. Mój mąż, zaparzył mi miętę, po czym z niewiadomych powodów spakował moje rzeczy do torby i zmusił mnie do pojechania na izbę przyjęć. Uległam. Nie chciałam bagatelizować swoich objawów.
- O Mania? To znowu Ty? Co się stało? - zapytał lekarz
- Ostatnio mam mdłości, strasznie boli mnie głowa i często słabnę. Na dodatek jestem w ciąży.. - wyjaśniłam
- Ojojoj.. zrobimy wszystkie badania, ale jak na razie zostajesz na obserwacji - powiedział doktor. Było mi smutno, ze nie będę mogła spędzić świat w gronie najbliższych mi osób.
- Maniu, kochanie.. ja tutaj zostanę - powiedział Andrzej
- Nie, no nie przesadzaj.. jedz do domu - prosiłam go
- Nie ma mowy!
Nie chciałam się z nim kłócić, więc przystałam na jego propozycje. Do sali nagle wpadł lekarz.
- Mania, zabieramy Cię na USG - powiedział
- Co się dzieje? - zapytałam
- Badanie kontrolne po prostu - poinformował mnie. Po chwili byliśmy już w pracowni. - O popatrzcie to wasze dzieci.
- Jak kto dzieci?! - byłam zdziwiona.
- Nie wiedziałaś, ze jesteś w ciąży bliźniaczej?
- Nie.. to moje pierwsze usg..
- No to gratuluję Wam! Macie piękne zdrowe bliźniaki. Chcecie znać płeć?
- Tak! - powiedział Andrzej mając łzy w oczach
- Chłopczyk i dziewczynka!
- O Boże! Naprawdę?! - powiedziałam
- Tak, gratuluję Wam! W sumie możecie już iść do domu, ale proszę uważaj na siebie..
- Dziękuję! - powiedziałam i opuściłam salę.
Po chwili byliśmy już w aucie, lecz nie pojechaliśmy w kierunku domu. Nie wiedziałam co tym razem Andrzej wymyślił. Po kilku minutowej jeździe byliśmy na opuszczonym lotnisku, na której zaciągnął mnie mój mąż.
- Po co tutaj przyjechaliśmy? - zapytałam
- Popatrz w niebo i obiecaj mi, ze kiedy będzie Ci smutno lub będę daleko od Ciebie pomyślisz o tych wszystkich gwiazdach co są na niebie.. - wyszeptał.
-Obiecuję! - powiedziałam patrząc mu w oczy po czym musnęłam jego usta.
-" Niebo i gwiazdy są zawsze piękne. Nawet wtedy kiedy jest ciemno, deszczowo lub pochmurno. To moja ulubiona rzecz na całym świecie , bo wiem, że nawet jeśli kiedyś się zgubię,będę samotny albo przerażony, ono i tak zawsze będzie nade mną. I będzie piękne. " Chodź, zimno już wracajmy - powiedział i trzymając mnie za rękę opuściliśmy płytę lotniska. Gdy wróciliśmy do domu była już 3:45 na ranem. Nie budząc nikogo postanowiliśmy przespać się na kanapie. Zanim zasnęliśmy zaplanowaliśmy naszego sylwestra a później oddaliśmy się Morfeuszowi.

Perspektywa Mani..Kilka miesięcy później.. kwiecień 2016.
- Andrzej chodźmy już.. Jeszcze się spóźnimy..
- Idę idę! - powiedział biegnąc. - Nie denerwuj się już tak.. - prosił mnie
-Jestem w 7 miesiącu ciąży jak mam się nie denerwować. To typowe - próbowałam go uspokoić.
- Dobra dobra, nie marudź. Chodź już, bo naprawdę spóźnimy się na ten samolot..
Gdy byliśmy już na lotnisku wyczytano nasze nazwiska a ja poczułam ostry ból przez co zasłabłam.. Po kilku godzinach obudziłam się w szpitalu..
------
Przepraszam, ze taki krótki! Wynagrodzę to w kolejnym rozdziale! :) Niech każdy kto przeczytał rozdział zostawi po sobie ślad!
Do piątku! :)

14 komentarzy:

  1. Natalia!!!!!!!!!
    Jeśli dobrze pamiętam to co mi napisałaś co do dzieci i jeśli tak zrobisz TO NIE ŻYJESZ!!!!!!!!!!!
    Nie będę zdradzać innym co napisałaś, ale ty już wiesz co xd
    Bliźniaki ^^ <3 <3
    Rozdział jak zawsze super :*
    Co do dziadka, to tak jak ci napisałam - miałam nadzieję, że będzie siedział w pierdlu XD 😂
    Jeśli to wszystko zniszczysz to wiedz ŻE CIĘ ZNAJDĘ! :)
    Buzi i kocham mocno :* :* :* <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wiem co napisałam :) spokojnie, wszystko naprawie w odpowiednim momencie ;*

      Usuń
  2. Genialny <3 Dobrze że dziewczyny wybaczył dziadkowi <3
    Coooo jak to! Jaki szpital! Jezu!
    Czekam na więcej
    Buziol :*

    OdpowiedzUsuń
  3. To świetnie, że wszyscy się pogodzili, lecz nadal szkoda mi małej przez co musiała przechodzić... Rozumiem tą całą sytuacje, no ale jednak ciężkie wspomnienia jej pozostaną.
    Jej, jednak bliźniaczki!♥ Lecz obawiam się co się stanie po wizycie Mani w szpitalu.. Oby nic poważnego.

    http://natasiak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś tak aż za pięknie się wszystko zapowiada, pewnie w następnym rozdz będzie wielkie bum, ale mam nadzieję, że do pewnych granic i przede wszystkim dzieciaki wyjdą w całości! XD 😂
    Super ten cytat i moment na lotnisku!
    Ogólnie rewelka!😂😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie bum, jest bum, ale nagle bedziee suprajs! ;*

      Usuń
  5. Jestem, jestem! :D Mam trochę do nadrobienia, więc zaraz zabieram się za czytanie.
    pozdrawiam :D
    [goraca-krew]

    OdpowiedzUsuń