środa, 28 października 2015

Rozdział 6 + *Notka! *

Perspektywa Mani, 7 października 21:00
Gdy tylko usłyszeliśmy pisk opon na pobliskim parkingu, szybko pobiegliśmy w stronę auta Andrzeja. Było polakierowane na kolor różowy z napisem " Jeszcze nie skończyłam". Po przeczytaniu tego co widnieje na samochodzie domyśliliśmy się, że mogła to zrobić Magda. Wyciągnęłam szybko telefon i wybrałam numer 112, w celu zgłoszenia tej sprawy na policję.
- Mania, dlaczego ona to robi? - zapytał nagle Andrzej
- To prawda dostała zakaz o zbliżanie się do Ciebie.. Nie rozumiem jej zachowania. Przecież między Wami jest już wszystko skończone prawda? -zapytałam niepewnie..
- Spokojnie, nie przejmuj się nią. Zgłosimy ponownie sprawę na policję. - zapewnił mnie, po czym złapaliśmy ostatni autobus miejski. Wysiadłam na moim przystanku. Zmęczona i pełna wrażeń nastawiłam budzik na 8:30 i szybko oddałam się w ramiona Morfeusza.
Obudziłam się około 8, zeszłam na dół i zrobiłam sobie musli z truskawkami gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Ubrałam szybko pierwszą bluzę z szafy i otworzyłam je. Moim oczom okazał się dziadek Henryk i Babcia Amelia.
- Witaj wnusiu, mamy nadzieję, że Cię nie obudziliśmy, jesteśmy prosto z lotniska - powiedziała troskliwie babcia
- Nie, skąd. Mam zajęcia dopiero o 10:30, więc i tak bym już nie spała. Zapraszam do środka.
- Jak czuje się Tosia? - zapytał dziadek wnosząc walizki
- Wczoraj zabrali ją do izolatki i podali pierwszą chemię. Był problem z dawcą, ale dość szybko znalazł się nowy.. - kontynuując swój monolog widziałam jedynie wielkie oczy dziadka..
- Eeee, poczekaj Mania! Czy Ciebie i Andrzeja coś łączy? - zapytał dość zdenerwowany
- Tak, od wczoraj. Jesteśmy razem. Długa historia opowiem Wam później - powiedziałam, po czym ruszyłam do kuchni - Napijecie się czegoś?
- Może kawy - odpowiedzieli wspólnie
- A jak się poznaliście? - pytał nieustanie dziadek a ja zaczęłam przewracać oczami
- Daj już spokój Henryk. Opowie nam później jak będzie chciała, nie naciskaj - puściła mi oczko.
- Wiecie, ja już będę się zbierać na zajęcia, jeszcze muszę kogoś odwiedzić - powiedziałam, po czy zostawiłam im klucze do mieszkania, adres uczelni i szpitala, w którym znajduje się Tosia.
Udałam się pod blok Andrzeja, weszłam na 3 piętro i zapukałam na drzwi.
- Cześć kochanie! - przywitał mnie chłopak.
- No hej, jak tam? - zapytałam ściągając buty.
- Dziś mam rozmowę z prezesem, lekarzem i trenerami. Mam nadzieję, że nie będą mieć nic przeciwko temu, bym mógł być dawcą dla Tosi. To dla mnie bardzo ważne - powiedział, po czym podszedł do mnie i pocałował mnie w skroń.
- Dasz radę! Pamiętaj by porozmawiać jeszcze o mnie - po tych słowach wtuliłam się w jego tors.
Około 10 opuściłam mieszkanie Wrony i ruszyłam w kierunku uczelni..

Perspektywa Andrzeja, 8 października 10:30
Po wyjściu Mani, udałem się w kierunku Hali Energia. Przede mną ciężka rozmowa z prezesem i trenerem. Gdy dotarłem już na obiekt, udałem się do szatni, w której był Karol i Kacper.
- Siemka - przywitałem się
- Siema stary, coś ty taki przybity? -zapytał Karol
- Ehh, opowiadałem ci o Tosi.. Mani.. Idę na rozmowę z zarządem. Trochę się denerwuje -wykrztusiłem, po czym wyjąłem z torby koszulkę i spodenki. Gdy byłem już gotowy, udałem się do pokoju numer 23.
- Witam Panie prezesie
- Cześć Andrzej! Jak tam? Co Cię do mnie sprowadza? - zapytał prezes Piechocki
-Ehh, muszę na jakiś czas zawiesić treningi..
- Eeeee poczekaj! Dlaczego?! - powiedział zdenerwowany
- Siostra mojej przyjaciółki ma białaczkę, robiłem ostatnio badania i mogę być dawcą. Chce jej pomóc, inaczej będzie musiała długo czekać na kogoś innego.. - zacząłem się tłumaczyć
- Rozumiem Cię. No cóż, 3 tygodnie Ci wystarczą? Poinformuję trenera.
- Dziękuje prezesie. - po tych słowach zadowolony ruszyłem na parkiet hali gdzie właśnie trwała rozgrzewka. Po około 2 godzinnym treningu, wróciłem do domu i przygotowałem sobie obiad a następnie udałem się do szpitala. Wszystko idzie jak na razie zgodnie z planem. Kiedy byłem już na miejscu zaatakowało mnie kilka fanek. Nie chciałem być nieuprzejmy więc zrobiłem sobie z każdą zdjęcie po czym odszedłem w stronę sali Tosi. Niestety mogłem się z nią widzieć tylko i wyłącznie przez szybę, ale to mi wystarczyło. Po około 30 minutach zjawiło się starsze małżeństwo. Mania nic nie wspominała, że jej dziadkowie już są. Nagle podszedł dość wysoki starszy mężczyzna..
- Pan Andrzej Wrona? - zapytał
- Zgadza się..- powiedziałem dość niepewnie
- Henryk Trojan, witam - podał mi rękę - A to moja żona Amelia
- Witam państwa. Jesteście dziadkami Mani i tej słodkiej kruszynki? - wskazałem palcem na Tosię
- Zgadza się, jak ona się czuje? - zapytała Pani Amelia
- Lekarze mówią, że jest dobrze, ale czy tak naprawdę jest to nikt nie wie..
Nagle starszy mężczyzna wziął mnie na "słówko" .
- Ile Pan chce? 10? 15? 20 tysięcy?
- Proszę?! Nie robię tego dla pieniędzy. Niech Pan natychmiast to schowa, robię to,  bo chcę.
- Przepraszam.. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Po stracie syna i jego żony trochę dziwnie się zachowuję. Mam prośbę tylko niech Pan nie mówi o tym Mani..-prosił mnie
- Nie ma sprawy, sam już o tym nawet zapomniałem. Liczy się dobro Tosi i miłość do pańskiej wnuczki Mani - zapewniłem go.
- Dziękuje bardzo - powiedział, po czym ruszyliśmy na swoje miejsca pod salą małej.
*Obudził mnie rano zapach świeżej kawy i moich ulubionych tostów z serem. Nie byłem jeszcze zbyt świadomy gdy nagle do mojego pokoju weszła Magda.
- Co Ty tu ku... robisz?! - wykrzyczałem
- Spokojnie ja tylko po jedno.. - powiedziała po czym rzuciła się na mnie i zaczęła rozbierać..*
- Jezu! - Krzyknąłem. - To był tylko sen.. - powtarzałem wciąż w myślach.. - tylko sen..
- No nieźle się Panu przysnęło - powiedziała z uśmiechem Pani Amelia, a ja patrzyłem na telefon w celu sprawdzenia godziny.
- Już 17?! - powiedziałem zdziwiony. I szybko pożegnałem się z państwem Trojan i ruszyłem w kierunku uczelni Mani, po drodze wstępując do kwiaciarni. Kiedy byłem już na miejscu, zaczekałem chwile, po czym do mojego auta wsiadła moja dziewczyna.
-Cześć kochanie - powiedziała dając mi całusa w policzek
- Cześć, jak zajęcia? - powiedziałem podając jej kwiaty
-  Nawet dobrze, musimy znaleźć sobie praktyki.. Nawet nie wiem gdzie.. - powiedziała smutna
- Pogadam z Piechockim jeżeli chcesz..
- Naprawdę? Andrzej tyle dla mnie robisz.. mam wrażenie, że Cię wykorzystuję..
- Przestań! Kocham Cię, daj sobie pomóc, ja naprawdę chcę.. - powiedziałem nie dając jej dojść do słowa, po czym pocałowałem ją.
- Kolacja u mnie czy u Ciebie? - zapytała
- U mnie, później Cię odwiozę - zaproponowałem. Po 15 minutach byliśmy już na osiedlu, które dość szybko wyremontowano po pożarze.
- Spaghetti czy... pizza?
- Sportowiec i takie rzeczy? Może cóż zdrowego zrobimy? - powiedziała Mania śmiejąc się
- Co masz na myśli?
- Kurczak + sałatka grecka?
- Kocham Cię, zabierajmy się do pracy - powiedziałem po czym wyjąłem potrzebne produkty. Po spożyciu obiadu obejrzeliśmy film siatkarski " Nad Życie" ..
- Oj ktoś tu się popłakał.. - szturchnęła mnie Mania
- Nieee, po prostu coś mi do oka wpadło i tyle - próbowałem się wybronić
- Jasne, jasne.. - śmiała się, po czym na moich ustach skradła namiętny pocałunek.
Około godziny 18, dziewczyna postanowiła mnie opuścić , przez co trochę się zasmuciłem. Droga do domu Trojan minęła nam na słuchaniu różnych piosenek i wygłupach. Gdy byliśmy już na miejscu, otworzyłem drzwi od strony pasażera jak na gentlemana przystało, po czym złożyłem na ustach mojej dziewczyny delikatny pocałunek. Nagle ktoś zaczął bić brawo. Był to Pan Henryk, który całą sytuację obserwował z balkonu.
- Szczęścia młodzi! - krzyknął,na co zaśmialiśmy się po cichu.
- Kocham Cię - powiedziałem patrząc Mani prosto oczy po czym jeszcze raz pożegnałem się z Manią i ruszyłem w kierunku domu. Kiedy byłem już na miejscu przygotowałem sobie drugą, ale dość lekką kolację. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Pewny siebie otworzyłem je, gdy poczułem uderzenie w głowę straciłem przytomność...
----------------------
I mamy 6 rozdział! :)
Jak myślicie kto odwiedził Andrzeja?
Dziękuję, za wszystkie komentarze! Jest to bardzo miłe z waszej strony! Rozdziały będą pojawiały się teraz co piątek! :)
Kolejny w niedziele/ w poniedziałek, by nie zostawiać Was bez rozdziału i w niepewności. Do następnego! :)
10 komentarzy od Was = kolejny! ;)

wtorek, 20 października 2015

Rozdział 5

Perspektywa Mani  6 października 21:30

Do szpitala dotarłam dość szybko i pobiegłam do sali gdzie lekarze stali nad Tosią. Stanęłam obok nich i zapytałam
-Co z Nią?
- Pani Marianno potrzebna jest zgoda na jak najszybszy przeszczep szpiku kostnego nie możemy już czekać. Tosia miała kolejny krwotok.. tym razem bardzo poważny - powiedział dr. Wróblewski a ja usiadłam na krześle, które było tuż obok mnie.
-Proszę dać mi zgodę. Natychmiast! - rozkazałam, na co lekarz podaj mi teczkę z dokumentami do podpisania.
- Przeszczep może odbyć się już za 2 tygodnie, tym czasem zabierzemy Tosię do izolatki i podamy jej chemię.
-Czy mogło by to zostać zrobione jutro? - z nadzieją zapytałam.
- Tak, stan Pani siostry jest lepszy więc nie widzę przeciwskazań.
Postanowiłam powiadomić naszych dziadków. Muszą w końcu wiedzieć, że ich najmłodsza wnuczka jest w szpitalu, na dodatek chora na białaczkę. Wybrałam odpowiedni numer i wykonałam połączenie.
-Cześć dziadku, nie obudziłam Was?
- Właśnie myślałem o Was, jak tam?
- Tosia jest w szpitalu. Jest chora na białaczkę.
- Jak kto? - usłyszałam poważny głos dziadka
- No tak, zgoda na leczenie jest już podpisana. Jutro podadzą jej pierwszą chemię. Dziadku, nie martw się niczym panuję nad sytuacją a we wszystkim pomaga mi Andrzej Wrona.
- Ufam Ci. Eee, poczekaj ten Wrona? - spytał zdziwiony dziadek.
- Tak, ten Wrona. Długa historia opowiem Wam jak będziecie w Polsce.
-Dobrze Wnusiu. Będziemy jak najszybciej się da. Babcia zaraz zarezerwuje bilety na najbliższy lot.
- Do zobaczenia, kocham Was
- Do zobaczenia, My Ciebie też. Ucałuj Tosię. - Po tych słowach zakończyłam rozmowę.
Gdy lekarze wyszli z sali, postanowiłam wejść do Tosi.
-Cześć mała, jak się czujesz? -Zapytałam
- Daję radę. A u Ciebie jak? Jak obiad z Andrzejem?
- A bardzo dobrze. Słuchaj, lekarze wezmą Cię jutro do takiej osobnej sali. I będziemy mogły się widywać tylko przez specjalną szybę. Jesteś tego świadoma?
- Tak.. A przyjdzie jutro Andrzej? - zapytała z nadzieją
- Zaraz do niego zadzwonię jeśli chcesz - powiedziałam na co Tosia pokiwała głową A ja wykonałam telefon do siatkarza.
-Halo? Andrzej?
- No siemka Mańka, Co tam?- zapytał
- Przede wszystkim  chce jeszcze raz Ci podziękować. Stan Tosi pogorszył się. Jutro trafi do osobnej sali. Pyta się też, czy przyjedziesz jutro do niej. Dasz radę?
- Trzymaj się młoda, do zobaczenia! - powiedział po czym się szybko rozłączył.
Nie minęło 30 minut a Wrona pojawił się w drzwiach oddziału onkologii dziecięcej.
- Cześć, co się dzieje? - zapytał, witając się ze mną i dając buziaka w policzek
- Stan Tosi się pogorszył. Jutro będzie w osobnej sali i podadzą jej chemię a za 2 tygodnie będzie miała przeszczep. - Po tych słowach Andrzej przybliżył się i mnie przytulił.
Nagle podszedł do nas lekarz..
- Nie chce państwu przeszkadzać, ale pani Marianno musimy porozmawiać
Weszliśmy razem z Wroną do gabinetu i usiedliśmy na przeciwko dr. Wróblewskiego.
- Pani Marianno, mamy problem z dawcą dla pani siostry - powiedział lekarz
- Jakie są potrzebne badania do bycia nim!? - wykrzyczał Andrzej nie dając mi dojść do słowa.
- Jest Pan pewien?
- Tak, natychmiast. Jestem gotowy nawet teraz - odpowiedział zdecydowanie.
Lekarz wyszedł a my zostaliśmy sami.
-Andrzej, nie musisz tego robić.
- Mania, chcę. Jeżeli tylko badania będą dobre CHCĘ podjąć się tego wyzwania. - powiedział patrząc mi w oczy.
Po chwili wrócił lekarz z dokumentami do uzupełniania.
- Jeśli jest Pan zdecydowany, proszę jutro o godzinie 9 zgłosić się na odział. Tym czasem proszę państwa, aby pojechać do domu, jutro ciężki dzień.
-Dobrze, do widzenia.
Andrzej odwiózł mnie do domu, a później pojechał spakować swoje rzeczy. Bardzo dobrze wie, że nie musi tego robić. Nie mam zamiaru się z nim kłócić, bo naprawdę czuje co niego coś więcej niż tylko przyjaźń. On już znalazł to słowo a czy ja znalazłam?

Perspektywa Andrzeja, 7 października, 7:30
Do moich badań na bycie dawcą pozostało tylko 1,5 godziny. Odpowiedziałem wczoraj całą historię Karolowi. Powiedział, że możemy włączyć Tosię do naszej Fundacji Herosi, w sumie to jest taki zły pomysł. Pomyślałem, że przed badaniami odwiedzę jeszcze małą. Przygotowałem dla niej małe prezenty ode mnie , Karola i Oli. Były to M.in "CZAPY" (z każdy rodzaj) bluza "MISZCZ", koszulka "78" oraz reprezentacyjna z numerem 8. Mam nadzieję, że Tosia się ucieszy. Kiedy już byłem na miejscu , zaparkowałem swój samochód obok Mani, która stała na parkingu.
- Cześć Mania, jak tam? - zapytałem
- Cześć, nawet dobrze. Trochę się boję
- Nie ma czego, wszystko będzie dobrze - powiedziałem patrząc jej w oczy.. po czym ona sama wbiła mi się w moje usta.
- Propozycja kina i kolacji aktualna? - Zapytała z uśmiechem
-Dziś o 15? Przyjadę po Ciebie -zaproponowałem
- Jestem jak najbardziej za, będę czekać o 15 przed domem
Razem z Mania ruszyliśmy w kierunku oddziału onkologi. Po około godzinie poprosił Nas dr. Wróblewski.
- Panie Andrzeju, Pani Marianno mam dla państwa dobrą wiadomość. Może być Pan dawcą.
- Naprawdę? Bardzo się cieszę! - wykrzyczałem, po czym pocałowałem Manię w policzek.
- Tak, dziś przewieziemy Tosię do izolatki a Pan zgłosi się w przyszłym tygodniu na oddział i proszę na 3 dni przed zawiesić treningi.
Po opuszczeniu gabinetu lekarza wybraliśmy się w stronę sali  dziewczynki.
-Cześć Tosia! - wykrzyczałem pozytywnie w jej stronę
-Andrzeeeeeej! - Wypowiedziała i zaczęła biec do mnie.
- Proszę, tutaj masz mały prezent.
-Jejkuuuuuu, dziękuję - po czym przytuliła się do mnie.
- A teraz pożegnaj się na jakiś czas z siostrą i Andrzejem - powiedział stojący za mną dr.Wróblewski.
Po około 15 minutach Tosia znajdowała się już w izolatce gdzie podano jej chemię. Była już godzina 13, a o 15 widzę się z Manią. Mam w końcu odwagę zapytać się co będzie z nami dalej. Pojechałem do domu, znaczy do Karola, bo moje osiedle jest jeszcze w remoncie po tym co zrobiła Magda. Złożyłem ostatnio zeznania w tej sprawie. Dostała 3 lata w zawieszeniu na 5 i dożywotni zakaz zbliżania się do mnie. Gdy byłem już u Karola spakowałem swoją torbę na jutrzejszy trening i zacząłem wybierać koszulę na randkę z Manią. Nie musiało odbyć się bez głupich pomysłów Karola.
- Ej, stary A wy? Wiesz.. ten teges? - pytał
- Kłos, wybij to sobie z głowy, nie chce jej do niczego zmuszać.
- Aaa całowaliście się? - dopytywał po prostu jak typowa dziewczyna.
- Skąd te pytania? Za dużo czasu z Olą spędzasz - powiedziałem śmiejąc się
- No jejuu, Andrzej! Nikomu nie powiem. Słowo Kłosa! - w tym momencie zaczął robić swoje "kocie oczka"
- Ehh, no tak.. ostatnio u niej i dziś na parkingu przed szpitalem.
- No no no! Niech tylko kibice.. A nie przepraszam KIBICKI się dowiedzą - zaśmiał się.
- Karol.. proszę.. nawet Ola nie może wiedzieć. Jeszcze za wcześnie na cokolwiek
- Spoko stary, masz moje słowo.
Powoli zbliżała się godzina 14, zabrałem kluczyki do swojego auta i ruszyłem pod blok Mani, po drodze odwiedzając kwiaciarnie. Kiedy byłem już na miejscu, dziewczyna wyglądała przepięknie. Miała na sobie czarne jeansy, białą koszulę oraz Buty na obcasie a jej włosy były wyprostowane i idealnie ułożone. Nic nie mogło popsuć  tego wieczoru. Wpatrując się tak w końcu wydusiłem
- Cześć, Wooow jak ty pięknie wyglądasz
- A dziękuję bardzo - odpowiedziała z uśmiechem. - To co jedziemy?
- Tak, oczywiście .. aa.. kwiaty dla Ciebie
- Nie trzeba było , dziękuję - odpowiedziała, po czym wsiadła do mojego samochodu. Droga do kina była 15 minut od domu Mani. Czas ten spędziliśmy na słuchaniu starych i dobrze znanych nam piosenek. Nie odbyło się także bez wygłupów. Po dotarciu do galerii gdzie znajdowało się kino, kupiliśmy jeden duży popcorn i bilety na film pt. "CHEMIA". Po zakończeniu seansu zabrałem Manie na romantyczną kolację. Zamówiliśmy spaghetti oraz dwie duże szklanki soku pomarańczowego. Czas mijał nam zbyt szybko a nim zauważyłem była już godzina 18:45, nadszedł moment na spacer. Wybraliśmy się do pobliskiego parku gdy nagle.. zaczął padać deszcz.
-No super.. - powiedziałem, na co Mania się zaśmiała
- Nie mogłeś tego przewidzieć - szturchnęła mnie w ramię.
Gdy tak spacerowaliśmy, postanowiłem zapytać, znaleźć w sobie tą odwagę.
- Mania?
- Tak?
- Przemyślałaś moją propozycję?
- Tak, ale .. boję się, ze może nam nie wyjść - odpowiedziała ze smutkiem w oczach
- A może to Cię uspokoi? - Wbiłem się  w jej usta przy delikatnym świetle księżyca a na nas opadały małe krople deszczu, które z każdą sekunda stawały się coraz szybsze..

Perspektywa Mani, 20:00
-Andrzej? - przerwałam nasz pocałunek
- Tak?
- Jestem zdecydowana. Do nikogo nie czułam takie uczucia. Może mało o tym myślałam, ale czuje się z Tobą bezpieczna a z każdym spotkaniem czuje jak przechodzi mnie uczucie szczęścia. Chce być z Tobą - odpowiedziałam
- Kocham Cię - wydusił z siebie te 2 najpiękniejsze słowa
- Ja Ciebie też! - wykrzyczałam, po czym Wrona złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do samochodu.. Nagle rozległ się dźwięk pisku opon. Nic sobie z tego nie zrobiliśmy do czasu gdy idąc na pobliski parking, gdzie Andrzej zaparkował swój samochód zobaczyliśmy...

------
Rozdział z niewielkim opóźnieniem! Mam nadzieję, że mi wybaczcie :) No i znowu mamy końcówkę taką a nie inną. Jak myślicie co zobaczyli?
Do zobaczenia! ;) Pamiętajcie, że każdy komentarz to motywacja! Do poniedziałku!
P.S
10 komentarzy = kolejny rozdział! ;*

sobota, 10 października 2015

Rozdział 4

Perspektywa Manii, 6 października 7:00
 Razem z Andrzejem całą noc byłam przy Tosi. To miłe z jego strony, ze troszczy się o mnie. Gdy mała obudziła się, postanowiłam porozmawiać z nią na temat jej choroby. Wierzę i wiem, ze będzie potrafiła  zrozumieć to w jaki kolwiek sposób. Kiedy Andrzej jeszcze słodko spal na łóżku w sali Tosi, zrobiłam mu zdjecie jego telefonem po czym wrzuciłam na jego tablice z napisem "Jestem taki słodki kiedy śpię". Po ciuchu zasmiałyśmy się z małą i przeszłam do poważnej rozmowy.
-Mania co mi jest? Długo tutaj jeszcze będę? - zapytała ze smutkiem w oczach.
-Kochanie, jesteś ciężko chora. Masz białaczkę. Wiesz co to za chorobą czy muszę Ci tłumaczyć?
-Słyszałam o niej. Moja koleżanka w klasie jest na to chora i często nie ma jej w szkole, ale to mi przejdzie prawda?
-Jeżeli chcesz wyzdrowieć to oczywiście. Z racji tego iż jestem prawnym opiekunem a dziadkowie wyjechali do Holandii, podpisze dziś zgodę o leczenie Cię, przez najbliższy czas. Musisz tylko wiedzieć, ze nie będziemy mogły się tak często widywać później, zdajesz sobie z tego sprawę?
-Tak, ale Mania.. Ja chce by zdrowa.
Nagle obudził się Andrzej pierwsze co powiedział..
-Długo spałem? - zapytał, dając mi buziaka w policzek. 
- Nooo, królewiczu, całą noc! - zaczęłam się śmiać
- Eh Mania, Mania - powiedział i wziął swój telefon. A ja zaczęłam razem z Tosią po cichu chichotać. - Co to ma być ja się pytam!? - powiedział ze łzami śmiechu w oczach
-Eee, tak jakoś wyszło. Spokojnie nie straciłeś fanów, a raczej FANEK. - zaczepiłam go łokciem.
-Może pójdziemy na jakiś obiad? Od wczoraj nic nie jadłaś.
- Tak , jestem za. Może pojedziemy do mnie? Mam pełną lodówkę, zrobię popisowe danie- zaproponowałam
-Oo to świetny pomysł. Tylko pierwsze pojechałbym się przebrać.
-Okej, daj telefon zapisze ci mój Adres
Andrzej podał mi telefon, po czym w kontaktach zapisałam mój adres domowy, mail oraz telefon do Tosi w razie gdybym nie odbierała. 

Perspektywa Andrzeja 11:15
Po ogarnięciu, która jest godzina i po pożegnaniu się z dziewczynami. Postanowiłem wrócić szybko do domu. Mieszkałem na razie u Karola, więc nie było źle.
-Słuchaj Karol, Mania zaprosiła mnie dziś na obiad..
-Staaaary! Kwiaty, wino, koszula i jest twoja! - rozmarzył się Karol. A ja zaczerwieniłem się jak burak
-Ale... Ale...
-No nie kłam, ze Ci się nie podoba. Bierz póki wolna. Tosia Cię lubi a Młoda przyjaźni się z Tobą. Dasz radę - Dodała Ola będąc w kuchni.
Gdy nadeszła godzina 13:30 udałem się pod wskazany adres..

Perspektywa Mani, 14:10
 Wszystko było już gotowe.  Zrobiłam swoje popisowe danie, którym był kurczak z ryżem w sosie mięsnym. Byłam ubrana w jasny i luźny podkoszulek i krótkie niebieskie spodenki. Nagle ktoś zapukał do drzwi. To oczywiście był Andrzej z wielkim bukietem czerwonych i kremowych róż.
-No siemka Manka - po chwili wydusił z siebie i dał mi buziaka w policzek
-Hej, wchodź do środka - zaprosiłam siatkarza do mieszkania. - Jeżeli chcesz możesz pozwiedzać mieszkanie A ja w tym czasie podam obiad -zaproponowałam.
Posiłek był już na stole, a Andrzej schodził powoli po schodach, oglądając zdjęcia wiszące na ścianie.
- To twoi rodzice? - zapytał z ciekawością a mi zakręciła się łezka w oku
- Tak, zginęli w wypadku samochodowym do Niemiec 3 lata temu. Jechali tam, aby dokończyć wszystkie formalności związane z moim transferem do niemieckiej drużyny siatkarskiej. Tak. Grałam w siatkówkę, na rozegraniu - nagle siatkarz podszedł i mnie przytulił a ja uroniłam łzy.
- Przepraszam, nie widziałem
-Miałeś prawo nie wiedzieć, to ja po prostu mówię wszystko nawet gdy ktoś o coś nie zapyta. Siadaj już do stołu, bo zaraz wystygnie.
Przez cały obiad śmiałam się z żartów Andrzeja. Po obiedzie pomógł mi posprzątać a później razem obejrzeliśmy komedię w telewizji. Po zakończeniu filmu, był czas na deser. Beza mojego własnego przepisu. Gdy byliśmy już po wszystkich posiłkach jakie zamierzałam podać z kubkami gorącej herbaty usiedliśmy na kanapie.  Nagle Andrzej zapytał
- Słuchaj.. mówiłaś, że grałaś kiedyś w siatkówkę. Nie chciałabyś znowu spróbować?
- Masz jakąś konkretną propozycję?
- Skra Bełchatów, drużyna żeńska szuka 3 nowych  zawodniczek, jeżeli chcesz mogę pogadać z prezesem klubu i weźmie Cię na testy
-Naprawdę? Mógłbyś? - radośnie zapytałam
- Tak naprawdę! - powiedział siatkarz i pstryknął mnie w nos a ja rzuciłam się na niego.  Wylądowaliśmy na kanapie. Nagle Andrzej zaczął mnie łaskotać a ja zaczęłam go delikatnie bić w ramiona aby przestał. Wtedy przerzucił mnie przez ramię i zniósł na do pokoju Tosi, ubrał mi koronę z papieru i udawał,że musi mnie uratować. Ze śmiechu płakałam. Nigdy tak z nikim się nie wygłupiałam. Andrzej zachowuje się jak małe dziecko. Dobrze mi jest przy nim, ale on chyba nie jest mną zainteresowany, pewnie ma kogoś innego..

Perspektywa Andrzeja
Sam nie wiem co w końcu czuję do Manii. Jest taka mądra A zarazem głupia. O wszystkich jej cechach mówię pozytywnie. Kiedy ją przytulam czuję jakbym miał coś ważnego w swoich wielkich ramionach, coś co jest dla mnie ważne. Słowa Oli zapamiętałem bardzo dobrze. W sumie nie wiem czy Mania chciałaby ze mną być. Gdy musiałem złapać oddech podczas wygłupów z Trojan, zapytałem;
- Co byś powiedziała na to, abyśmy wybrali się w przyszłym tygodniu do kina i na kolację? Ja stawiam!  - wykrzyczałem nie dając jej dość do słowa
- To zależy jak Tosia będzie się czuć. Nie zostawię jej samej w domu
-Hmmm, a może Ola mogła by się.nie zająć? Co weekend jest u niej Dominik - zaproponowałem
- To nawet nie jest aż tak zły pomysł. Napiszę do niej w najbliższym czasie. Właściwie chciałam Ci podziękować za to wszystko jeszcze raz, że jesteś przy mnie i pomagasz mi przy Tosi w szpitalu czy też w prostych czynnościach - powiedziała i przytuliła się do mnie, a ja patrząc jej w oczy powiedziałem..
-Naprawdę nie masz za co dziękować.
Wtedy ujrzałem jej piękny kolor oczu. Były one brązowe, można nawet powiedzieć, ze czekoladowe. W tym momencie przeszedł przeze mnie ciepły i przyjemny dreszcz. Gdyby Mańka byłaby moja dziewczyną.. Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie płacz dziewczyny. Trzymała się za kostkę i krzyczała, ze boli.
-Gdzie, w którym miejscu zapytałem, a ona dalej krzyczała, że ją boli.
- Hahahahah, nigdzie mnie nie boli. To był..ŻART!
- Oooo, nie! - powiedziałem w jej stronę ze śmiechem a następnie zaczęliśmy się gonić po domu jak małe dzieci. 
Czas minął nam bardzo szybko.
Nagle Mania powiedziała:
-Andrzej, jestem głodna.Co powiesz abyśmy zrobili naleśniki?
-Oo, no pewnie. W sumie też jestem głodny. - Powiedziałem.
-Dobra, to chodź idziemy na dół.
Gdy zeszliśmy na dół, Trojan przygotowała potrzebne produkty a ja pomogłem zrobić jej ciasto. Nie odbyło się to bez różnych zachowań. Nagle poczułem jak na mojej twarzy ląduje mąka. Chciałem się zrewanżować więc wziąłem produkt i wysypałem go na głowę Mani.
-Andrzej.. -  zapytała nie pewnie
- Co się stało?
- To! - wykrzyczała a w rękach z tyłu miała ukrytą mąkę, która znalazła się wreszcie na mnie. Po kilku minutach zabawy skończyliśmy ciasto i upiekliśmy naleśniki i je spożyliśmy.
-Czas już się zbierać. Już późno A rano trening - powiedziałem pomagając Mani zmywać.
-No nic, trudno - powiedziała zasmucona
- Spokojnie jeszcze nie raz Cię odwiedzę albo Ty mnie
-  No ja mam taką nadzieję. Chce Ci tak w ogóle podziękować za odwiedziny. Naprawdę świetnie się bawiłam -  przytuliła się do mnie..

Perspektywa Mani 20:15
Ten dzień był chyba najlepszemu jaki mógł być. Zapomniałam o wszystkich problemach. Do wszystkiego podeszłam pozytywnie..
-Naprawdę nie masz za co mi dziękować - powiedział patrząc mi w oczy
- Oj według mnie jest
- Naprawdę nie ma - powiedział, po czym wbił się w moje usta a ja odwazajemniłam czynność.
- Przepraszam, nie powinienem.. -  Nie przepraszaj - powiedziałam nie dając mu szans do wytłumaczenia.
-Ale... wydaje mi się, ze nie jesteś mną zainteresowana, ze to tylko przyjaźń. Nie mogę powiedzieć Ci teraz, ze Cię kocham. Szukam innego słowa niż kochać a mocniejszego od lubić.
- Szukałeś słowa zakochiwać się, to jest to słowo.
- Mania, zakochuje się w Tobie. Strasznie się zakochuje.
Do moich oczu napłynęły łzy szczęścia.
- Mania dam ci czas , przemyśl to, nie nalegam pamiętaj..Dziękuję za dziś, do zobaczenia - chciał pocałować mnie w policzek lecz ja wbiłam się w jego usta i odszedł. Oparłam się o drzwi,  po których zsunęłam się i zaczęłam płakać. Płakać ze szczęścia. Cieszę się, że Andrzej chce mi dać czas. Nagle moja chwilę szczęścia przerwał dźwięk mojego telefonu. Na ekranie pojawił się numer Bełchatowskiego szpitala..
-Halo?
- Rozmawiam z panią Marianną Trojan?
- Tak przy telefonie - odpowiedziałam zdenerwowana.
-Proszę jak najszybciej przyjechać do szpitala, stan Pani siostry nie jest najlepszy..

---------
Witam Was z 4! Tak, tak, tak, wiem za końcówkę będziecie chcieli mnie ukatrupić, ale za to relacja między Andrzejem a Manią jest idealna. W końcu coś się rozwinęło. W jednym z fragmentów nawiązałam do powieści "Hopeless" autorstwa Collen Hoover.  Dziękuję wszystkim czytelnikom za to, że jesteście. Dzięki Wam posiadam większą motywację do pisania!
Kolejny rozdział będzie wkrótce, wyczekujcie! :)
Natka ;)

wtorek, 6 października 2015

Rozdział 3

Perspektywa Mani, 4 dni później, 9:20
 Zegar wybija właśnie 9:20. Dziś jest sobota, dam małej się dzisiaj wyspać. Poleżałam jeszcze z kilka minut dopóki promienie słońca nie przebiły się przez moje zasłony gdy nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. To Andrzej. Bardzo ucieszyłam się z wiadomości oraz z tego, ze w ogóle o mnie pamiętał.
"Cześć Mańka! Słuchaj, wychodzę dziś ze szpitala. Odbiera mnie Karol. Może wpadniesz razem z Tosią do mnie? Tak na przyjacielskie spotkanie?"
Troce zdziwił mnie tą propozycją, ale nic nie szkodzi mi go odwiedzić. Jest bardzo pogodny i rozgadany.
"Hej, no pewnie, że przejdziemy
Kiedy Tosia już wstała, podałam jej śniadanie a później razem pojechałyśmy do galerii na zakupy czy jak to wszyscy mówią shopping oraz na obiad do restauracji do której jeździłam jak byłam mała razem z rodzicami. Brakuje mi ich. Mam nadzieję, ze gdzieś tam z góry na mnie patrzą i podpowiedzą jak postępować dalej w życiu. W drodze powrotnej zapytałam się Tosi czy jest za aby iść dziś do Andrzeja. Bez chwili zastanowienia odpowiedziała, że tak.
-A jak podoba ci się w szkole? -uznałam, że to dobry temat do rozmowy.
- Jest bardzo fajnie. Wiesz, że z zadania o rodzinie, w którym mi pomagałaś dostałam ocenę 6? - zapytała z radością
-Nooo, i prawidłowo mała, w nagrodę zabieram Cię na mecz Skry z Lotosem Gdańsk za 2tygodnie chciałabyś?
- Tak, tak i jeszcze raz tak! Już nie mogę się doczekać!
Kiedy dojechałyśmy pod nasz blok, w którym znajdowało się nasze dwupiętrowe mieszkanie, spakowałam do swojej torebki najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam w kierunku łazienki.
- Tosia?  A Ty tak idziesz? - Mała miała na sobie białą uroczystą bluzkę
- A Co źle? - zasmuciła się, na co na zareagowałam śmiechem.
-Nie, ale nie musisz się tak elegancko ubierać, ubierz się tak jak do szkoły. Jeansy, ładna koszulka i Vansy, tyle wystarczy, leć się przebrać, bo jeszcze się spóźnimy. Kiedy już byłyśmy pod adresem wskazanym przez siatkarza, drzwi otworzyła młoda blondynka. Na początku wydawało mi się, ze pomyliłam osiedla, gdy nagle obok jej pojawił się Andrzej.
-No witajcie, zapraszam!
- Cześć - odpowiedziałam z uśmiechem. Zaraz po mnie przywitała się Tosia.
- Mańka poznaj to jest Karol oraz jego Dziewczyna Ola
-Hej, ja jestem Mania - podałam im rękę na przywitanie
- A to jest Tosia, siostra Mani- przedstawił Andrzej.
Kiedy weszłam do salonu, stół był  nakryty dla 6 osób. Trochę zdziwiłam się, nie chciałam im psuć spotkania. Chwilę poczekałam, aż Ola przyniosła na rękach swojego siostrzeńca. Po kolacji Tosia oraz Dominik bawili się klockami LEGO, po czym dołączył się do nich Karol.
-Nie przejmuj się, on tak zawsze - powiedział Andrzej śmiejąc się.
Ogólnie ten wieczór minął nam wszystkim bardzo dobrze. Zjedliśmy specjały kulinarne dziewczyny Kłosa.  Dowiedziałam się wielu rzeczy o Andrzeju, Karolu i Oli. Z Olą  nawet troszeczkę się zaprzyjaźniłam.  Tosia bawiła się cały czas z Dominikiem więc bez mogłam być spokojna. Gdy nagle przebiegł z płaczem siostrzeniec Oli.
-Co się stało kochanie?- zapytała
-Tosia! Tosia! Krew. - krzyczał
Ja i Andrzej szybko pobiegliśmy do pokoju gdzie znajdowała się mała. Miała krwotok z nosa. Andrzej zaproponował mi, że pojedzie z nami do szpitala.
- Przepraszam Was bardzo, ale sami wiecie.. dzieci są ważne. Tym bardziej siostra. Nikogo oprócz niej i dziadków nie mam. -powiedziałam ze łzami w oczach.
-Trzymaj się Mańka! Będzie dobrze - przytuliła mnie Olka.
-Jedziemy twoim czy moim? zapytałam , wychodząc z mieszkania Karola.
-Twoim, daj kluczyki - rozkazał Andrzej
Po około 15minutach byliśmy już na izbie przyjęć w Bełchatowskim szpitalu.

Perspektywa Andrzeja :
 Bardzo szkoda mi Mani. Tosia jest jej dla niej najbliższą i jedyną osobą zaraz po dziadkach. Widząc smutną dziewczynę, kiedy Tosia była na badaniach postanowiłem przybliżyć się do niej i mocno ją przytulić. Gdy już to uczyniłem poczułem jak, moja koszulka staje się mokra od łez.
Wtedy wyszeptałem - Spokojnie młoda, wszystko będzie dobrze. Gdy nagle z gabinetu wyszedł lekarz.
-Możemy porozmawiać?
- Tak oczywiście - odpowiedziała zapłakana Mania.
- Przepraszam.. czy mogę także wejść? - zapytałem
-Wszystko zależy od Pani Marianny
-Pewnie Andrzej chodź ze mną, nie chce tam być sama.
Po kilku minutach spędzonych w gabinecie , pielęgniarką przyniosła kolejne wyniki badań.
Wiedziałem, ze Mania już dłużej nie wytrzyma wiec podałem jej rękę A ona mocno ją ucisnęła. Poczułem wtedy mocniejsze bicie swojego serca oraz ciepło..
- A więc.. Mam dla Pani złą i dobrą wiadomość. Zacznę od tej zlej. Pani siostra ma białaczkę. Bardzo mi przykro - powiedział lekarz, patrząc nam prosto w oczy.
Młoda Trojan uroniła wtedy pojedynczą łzę.
- Natomiast dobra wiadomość jest taka, ze już za 2tygodnie może odbyć się przeszczep szpiku kostnego.  Jeżeli wyraża Pani zgodę, proszę o podpisanie tego formularza.
Osobiście mnie wmurowało. Tosia Trojan, lat 10. Chora na białaczkę. Nie mogłem zrozumieć jak, dlaczego akurat ona. Zadawałem sobie to pytanie w myślach przez całą noc spędzoną w szpitalu.
-Andrzej? - zapytała mnie Mańka. Jeżeli chcesz to weź mój samochód i jedź do domu. Nie musisz tutaj ze mną być.
-Ale chce - odpowiedziałem i przytuliłem dziewczynę. Po raz kolejny doznałem uczucia szczęścia w swoim sercu. Jest to bardzo miłe A zarazem nie spotykane. Znam ją dopiero tydzień. Czy to możliwe, ze mogłem się już zakochać?
Gdy Mania jest przy mnie czuje się w pełni szczęśliwy, potrafię być sobą oraz umiem rozmawiać. Myślę i taka mam nadzieję, ze Magda dała sobie już spokój. Byliśmy parą przez 1,5 roku. Zdradziła mnie. Nie miałem z nią kontaktu od ponad 3miesiecy, gdy nagle pojawiła się pod moim domem. Z rozmyśleń wyrzuciła mnie wibracja mojego telefonu. Żeby nie obudzić dziewczyny, która od prawie 2 godzin śpi na moich kolanach, postanowiłem powoli położyć ją na mojej szarej bluzie. Numer który do mnie dzwonił wydawał się dość dziwny, dlatego poczekałem chwilę na ponowny kontakt.
-Dzień Dobry! Rozmawiam z panem Andrzejem Wroną?
-Dzień dobry, tak przy telefonie.
- Z tej strony sierżant Sebastian Wątroba. Prowadzę śledztwo w sprawie podpalenia bloku na Pana osiedlu. Czy zna Pan taka osobę jak Magdalena Dudek?
Po usłyszeniu nazwiska zamarłem.. lecz po chwili odpowiedziałem
- Tak, znam Magdę doskonale.
-A więc mam dla Pana wiadomość taką.. no może dobrą może złą, zależy jak Pan sam to zinterpretuje. Magdalena Dudek, jest oskarżona o podpalenie bloku. Czy mógłby Pan dziś lub jutro przyjechać złożyć zeznania?
- Tak oczywiście , dziękuję za telefon
- Nie ma sprawy, to moja praca. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Po zakończeniu rozmowy z policjantem wróciłem na swoje miejsce. Cały czas w myślach miałem ten dzień. To nie możliwe, żeby Magda zrobiła coś takiego.. 

---
3 rozdział za nami. Poznaliście już trochę Magdę. Jak myślicie co stanie się dalej? Tosia wyzdrowieje? Czy jednak będzie dramatyczny koniec jej choroby?  O tym dowiedziecie się już w kolejnych rozdziałach. Kolejny już w poniedziałek!
Natka ;)