Perspektywa Mani, 17 października, 9:00
- Wstawać śpiochy! - usłyszałam głos Tosi.
- Jeszcze chwilkę - powiedział pod głosem Andrzej
- Cześć kochanie - wtrąciłam się, dając mu buziaka w policzek. Wroniasty natychmiast obrócił się w moją stronę i sprzedał mi całusa.
- Fuuu jak wy tak możecie. I dlaczego śpicie bez piżamy? - pytała Tosia
- Wiesz, kiedy dwójka osób bardzo się kocha to po prostu tak ze sobą śpią - tłumaczył jej Andrzej, na co ja powoli wstałam i udałam się do kuchni przygotować dla nas śniadanie. Z góry słyszałam tylko filozoficzne pytania i odpowiedzi. Zaśmiałam się po cichu. Ja to jednak mam szczęście. Nagle poczułam ręce Wrony na swoich biodrach, po czym przeszedł mnie cudowny dreszczyk.
- Co jemy? - zapytał
- Płatki czekoladowe, tosty z serem, dla Ciebie i dla mnie biała kawa a dla małej kakao. Może być? - zapytałam uśmiechając się cwaniacko.
- Oczywiście. Choć, wolałbym zjeść Ciebie - poczułam lekkie gryźnięcie w szyję co tylko dodało mi pewności siebie.
- No wiesz, gdy zjesz mnie.. to kto będzie pojawiał się na Twoich meczach w Twojej koszulce, kto będzie Ci przygotowywał śniadanie codziennie rano, chodził z tobą na długie jesienne spacery, oglądał filmy i pił czerwone wino? - droczyłam się z nim, patrząc mu w oczy i zagryzając dolną wargę.
- Nigdzie nie znajdę takiego ideału jak Ty - powiedział na co ja się zarumieniłam.
- Zobaczymy co powiesz wieczorem - dałam mu buziaka w policzek.
- Andrzej! Czy Ty chcesz zjeść mi siostrę?! - powiedziała Tosia udając zbulwersowaną na co razem z chłopakiem zaczęliśmy się śmiać.
Po spożytym śniadaniu puściłam małej bajkę na co sama udałam się do swojego pokoju w celu pouczenia się czegoś na zajęcia.
- Czy Pani zamawiała herbatę z cytryną? - zapytał poważnie Andrzej
- Nie, ale jeżeli Pan już przyniósł to proszę zostawić.
- Proszę bardzo - Podał mi kubek z parującą cieczą a następnie mnie pocałował. - Ja już nie przeszkadzam, idę do Tosi na dół, może uda mi się wyciągnąć ją na jakiś spacer.
- Świetny pomysł! Wróćcie na obiad!
Po około 2 godzinach nauki, zabrałam się za przygotowanie obiadu a raczej jego odgrzanie. Przygotowałam talerze i sztuce i do każdej szklanki nalałam soku pomarańczowego. Nagle do domu wpadł zdyszany Andrzej
- Czy.. czy Ty Wiesz ile to małe coś ma energii? - zapytał po czym naraz pochłonął całą zawartość szklanki.
- Wyobrażam sobie, zdejmujcie buty i siadajcie do stołu! - rozkazałam.
Po posiłku Andrzej pozmywał naczynia a ja pomagałam Tosi w zadaniach domowych. Czas minął nam bardzo szybko.
- Kochanie! - krzyknął Andrzej
- Coś się stało? - zapytałam
- Może wpaść Karol z Olą?
- Głupie pytanie, pewnie, ze tak!
- Jeszcze chwilkę - powiedział pod głosem Andrzej
- Cześć kochanie - wtrąciłam się, dając mu buziaka w policzek. Wroniasty natychmiast obrócił się w moją stronę i sprzedał mi całusa.
- Fuuu jak wy tak możecie. I dlaczego śpicie bez piżamy? - pytała Tosia
- Wiesz, kiedy dwójka osób bardzo się kocha to po prostu tak ze sobą śpią - tłumaczył jej Andrzej, na co ja powoli wstałam i udałam się do kuchni przygotować dla nas śniadanie. Z góry słyszałam tylko filozoficzne pytania i odpowiedzi. Zaśmiałam się po cichu. Ja to jednak mam szczęście. Nagle poczułam ręce Wrony na swoich biodrach, po czym przeszedł mnie cudowny dreszczyk.
- Co jemy? - zapytał
- Płatki czekoladowe, tosty z serem, dla Ciebie i dla mnie biała kawa a dla małej kakao. Może być? - zapytałam uśmiechając się cwaniacko.
- Oczywiście. Choć, wolałbym zjeść Ciebie - poczułam lekkie gryźnięcie w szyję co tylko dodało mi pewności siebie.
- No wiesz, gdy zjesz mnie.. to kto będzie pojawiał się na Twoich meczach w Twojej koszulce, kto będzie Ci przygotowywał śniadanie codziennie rano, chodził z tobą na długie jesienne spacery, oglądał filmy i pił czerwone wino? - droczyłam się z nim, patrząc mu w oczy i zagryzając dolną wargę.
- Nigdzie nie znajdę takiego ideału jak Ty - powiedział na co ja się zarumieniłam.
- Zobaczymy co powiesz wieczorem - dałam mu buziaka w policzek.
- Andrzej! Czy Ty chcesz zjeść mi siostrę?! - powiedziała Tosia udając zbulwersowaną na co razem z chłopakiem zaczęliśmy się śmiać.
Po spożytym śniadaniu puściłam małej bajkę na co sama udałam się do swojego pokoju w celu pouczenia się czegoś na zajęcia.
- Czy Pani zamawiała herbatę z cytryną? - zapytał poważnie Andrzej
- Nie, ale jeżeli Pan już przyniósł to proszę zostawić.
- Proszę bardzo - Podał mi kubek z parującą cieczą a następnie mnie pocałował. - Ja już nie przeszkadzam, idę do Tosi na dół, może uda mi się wyciągnąć ją na jakiś spacer.
- Świetny pomysł! Wróćcie na obiad!
Po około 2 godzinach nauki, zabrałam się za przygotowanie obiadu a raczej jego odgrzanie. Przygotowałam talerze i sztuce i do każdej szklanki nalałam soku pomarańczowego. Nagle do domu wpadł zdyszany Andrzej
- Czy.. czy Ty Wiesz ile to małe coś ma energii? - zapytał po czym naraz pochłonął całą zawartość szklanki.
- Wyobrażam sobie, zdejmujcie buty i siadajcie do stołu! - rozkazałam.
Po posiłku Andrzej pozmywał naczynia a ja pomagałam Tosi w zadaniach domowych. Czas minął nam bardzo szybko.
- Kochanie! - krzyknął Andrzej
- Coś się stało? - zapytałam
- Może wpaść Karol z Olą?
- Głupie pytanie, pewnie, ze tak!
Około 18 nasi przyjaciele pojawili się w naszym domu. Spędziliśmy bardzo miło wieczór. Dużo rozmawialiśmy o przyszłości i teraźniejszości. O wspólnym dziecku Kłosa i Oli, nawet poprosili nas na chrzestnych. To miło z ich strony. Przed 20 postanowili ruszyć w kierunku domu a my zostaliśmy sami. Tosia jeszcze uczyła się do sprawdzianu z matematyki więc ja mogłam powtórzyć przedmioty na moje zajęcia. Po 22 zaglądnęłam do siostry, która słodko spała wiec ja i Andrzej mogliśmy nareszcie zająć się sobą..
Kilka dni później.. 2 listopada, Perspektywa Mani
- Andrzej wstawaj! Nie mamy czasu! - krzyczałam do środkowego.
- Jeszcze chwila..- powiedział pod nosem na co ja już dość trochę wkurzona zrzuciłam go z łóżka. - No przecież wstaje - powiedział zaspany
- Trzeba było dłużej siedzieć z Karolem - uśmiechnęłam się cwaniacko.
- O której musisz być w Szczyrku? - zapytał po czym poczułam jego dotyk
- 19:00 jest spotkanie organizacyjnej - odpowiedziałam
- To mamy dużo czasu jeszcze - powiedział, a ja od razu wiedziałam o co mu chodzi
- O nie, nie, nie Wroniasty! To, że Tosia jest u dziadków nie znaczy, ze masz mnie od rana wykorzystywać Najpierw śniadanie, które zrobisz a później pakowanie i to o czym myślisz od samego rana - oznajmiłam na co Andrzej zaczął się śmiać, lecz zgodził się z moim planem. Po śniadaniu wyciągnęłam z szafy dużą walizkę, podręczny bagaż i torbę na laptopa i zaczęłam pakować wszystkie potrzebne rzeczy, które były na liście oraz ubrania reprezentacyjne, które ostatnio przysłał mi PZPS. Gdy byłam już gotowa razem z Andrzejem pojechaliśmy do naszej ulubionej restauracji znajdującej się na obrzeżach miasta. Po skończonym posiłku Andrzej zapytał..
- To co może ostatni spacer, na pożegnanie?
- Jestem za! - powiedziałam, po czym wtuliłam się w chłopaka.
Spacerowaliśmy w ciszy a po około godzinie wróciliśmy do domu. Przebierając się w luźną stylizację, położyłam się na łóżku w sypialni. Chciałam zasnąć, lecz Wrona nie pozwolił mi na to. Położył się tuż obok, obejmując mnie swoim ramieniem. Czułam jak po moim policzku lecą łzy.
- Co się stało? - zapytał smutny
- Nie chce wyjeżdżać na aż tak długo a z jednej strony to spełnienie moich marzeń. Będę strasznie tęsknić za Tobą i Tosią
- Damy radę, od czegoś jest w końcu Facebook, snap czy Skype. Spokojnie kochanie, też to przerabiałem. Zobaczysz jak będzie super. Poznasz dziewczyny, które zazwyczaj widziałaś tylko w telewizji. Same plusy! - zapewniał
- Może masz rację? Aa, dziadkowie przyjadą tutaj podczas mojej nie obecności okej? - zapytałam
- No to super! - ucieszył się.
Około 15:30 postanowiłam się już zbierać..
- Najwyższy czas by jechać, jeśli mamy jeszcze zdążyć po Tosię - powiedziałam wtulając się się w jego tors na co środkowy pocałował mnie w w czubek głowy. Po założeniu stylizacji zabrałam swój bagaż podręczny i ruszyłam w kierunku mojego samochodu. Za kierownicą zasiadł mój chłopak. Po 15 minutach sprawdzania czy na pewno wszystko spakowałam odjechaliśmy spod bloku i ruszyliśmy w kierunku domu dziadków. Drogę spędziłam na słuchaniu opowieść ze zgrupowania siatkarzy.
- No i wtedy Igła wyskoczył z kamerą.. - ledwo powstrzymywał się od łez. Natomiast ja czasem nie mogłam uwierzyć, że ktoś kogo uważam za spokojnego i poważnego siatkarza odstawia takie numery. Choć na chwilę zapomniałam o rozłące z Tosią i Wroną. Gdy byliśmy już na miejscu, babcia Amelia wyszła nas przywitać i zaprosić do środka na obiad.
- Babciu, bardzo Cię przepraszam, ale musimy naprawdę jechać. Chciałam się pożegnać i zabrać Tosię. - posmutniała, a z domu wyszła moja siostra i dziadek Henryk.
- Powodzenia Wnusiu, daj z siebie wszystko - powiedział dziadek po czym razem z babcią mnie przytulił.
Po kilku minutach byliśmy już w drodze prowadzącej prosto do Szczyrku. Tosia zasnęła po 30 minutach a ja i Wrona spędziliśmy w ciszy przemierzaną trasę. Około 18 byliśmy już na miejscu. Pożegnałam się z małą i chłopakiem i ruszyłam w kierunku wejścia gdzie przywitała mnie Agata Sawicka oraz Kasia Skowrońska. Zabierając klucz do pokoju, nie miałam pojęcia kto razem ze mną będzie go dzielić. Przed 19 wyszłam z pokoju i zaczęłam się kierować w stronę sali konferencyjnej gdzie był już trener Jacek Nawrocki.
- Witam trenerze! - powiedziałam
- No Cześć Mania! Super, że jesteś! Pokój będziesz miała z Sylwią Pycią, która dojedzie jutro dopiero.
- Ooo bardzo się cieszę! - uśmiechnęłam się.
Kiedy wszystkie siatkarki zeszły na dół rozpoczęliśmy spotkanie. Każda przedstawiła się dla nowych osób w tym mnie a następnie dostałyśmy plany treningowe do końca pobytu w Szczyrku. Byłam wykończona podróżą więc od razu położyłam się do łóżka życząc mojemu chłopakowi dobrej nocy..
Perspektywa Andrzeja, 20:45
- O Twoi dziadkowie już są - powiedziałem do Tosi widząc samochód państwa Trojan.
- Super.. - zareagowała Tosia
- Coś się stało?
-Po prostu nie chce by oni tutaj byli. - szok. Trochę się zmartwiłem odpowiedzią Tosi. Weszliśmy do mieszkania, gdzie pomogłem jej w pakowaniu książek do szkoły A następnie poczytałem jej bajkę. Zmęczona szybko zasnęła. Powoli i Po cichu zszedłem do kuchni, gdzie usłyszałem kłótnie starszego małżeństwa.
- Jeszcze raz zobaczę, że w nocy nie ma Cię w łóżku, to zobaczysz! - wykrzyczała Pani Amelia.
- Ekhmm. Nie chce przeszkadzać - powiedziałem. Trochę dziwna sytuacja. Czyżby 60 letni mężczyzna miał kochankę? Coś mi tu nie grało.
- My już skończyliśmy, w końcu to też twój dom więc za nic nas nie przepraszaj. - uśmiechnęła się kobieta. Przygotowałem sobie herbatę i chciałem udać się do sypialni gdy nagle Pan Henryk powiedział w moją stronę.
- Dobra Wrona, nie oszukujmy się. Ile chcesz za rozstanie z Mańką? - dalej drążył temat
- Co proszę?! Ja ją kocham! Tosię również. Nie rozumiem o co panu chodzi! - powiedziałem zdenerwowany.
- Masz tutaj 15 tysięcy, masz 3 dni aby zniknąć z życia naszej wnuczki.
- Popieprzyło Pana. DOBRANOC! - powiedziałem i udałem się do pokoju. Jakieś krzyki obudziły mnie około 4 nad ranem. Słyszałem jedynie swoje imię. Głos Tosi. Szybko pobiegłem do jej pokoju. To co zobaczyłem zdecydowanie mnie zdenerwowało
- Co Pan ku*** robi?! - wykrzyczałem. Na co do sypialni małej przyszła Pani Amelia, która uderzyła mężczyznę w policzek. Wziąłem szybko Trojankę na ręce i kazałem spakować starszej Pani najpotrzebniejsze rzeczy dla małej w tym samym czasie uczyniłem to samo ze swoimi po czym poinformowałem panią Trojan gdzie będziemy się znajdować. Zabrałem kluczyki i ruszyłem do swojego poprzedniego mieszkania. Tosia była bardzo roztrzęsiona, więc nie zadawałem jej żadnych pytań tylko mocno przytuliłem mówiąc " Nic się nie dzieję. Spokojnie". Wiedziałem że Pan Henryk jest jakiś inny, dziwny.. nie sądziłem, że zdolny by zgwałcić 10 letnią dziewczynkę.. i w dodatku swoją wnuczkę..
-------------
I mamy 12! Kto spodziewał się czegoś po dziadku dziewczyn? Chyba nikt! Ciekawa jestem czy kopać już sobie grób czy może jeszcze nie? No cóż! Rozdział pozostawiam Wam! A teraz lecę Na OrlenLigę! BKS BIELSKO - PGE ATOM SOPOT! PODAWAĆ SNAPY!
Do piątku! ;*