poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 17

Perspektywa Andrzeja, 24 grudnia, 9:30
- Mania wstawaj..- próbowałem obudzić moją żonę.
- Jeszcze 5minut.. proszę..
- Za 30minut musimy jechać do Bełchatowa.. - wstała w momencie.
- Teraz mi i tym mówisz?! Po co? - pytała zdenerwowana.
- Przecież dziś Wigilia. Moi rodzice z bratem przyjadą i twoja babcia i ktoś jeszcze.. - trzymałem ja w niepewności.
Kilka minut po 10, wyruszyliśmy w kierunku domu..
- Andrzej proszę zatrzymaj się..-powiedziała nagle Mania. Zgodnie z prośbą zatrzymałem się. Moja żona wyszła z auta aby zaczerpnąć świeżego powietrza..
- Wszystko dobrze? - zapytałem
- Tak, tak jedzmy już.
Jechałem powoli aby Mania, poczuła się choć trochę lepiej. Gdy tylko zasnęła przyspieszyłem abyśmy szybko byli w domu. Po prawie 2 godzinach jazdy obudziłem ją i poinformowałem, ze jesteśmy już na miejscu. Wyjąłem walizki a Mania położyła się w sypialni. Po chwili odpoczynku pomogłem Pani Amelii i Tosi w przygotowaniu posiłków na uroczystą kolację Wigilijną.
Około 15 Wrona wstała i powiedziała, ze już lepiej się czuje i nakryła stół oraz przygotowała każdemu ubiór. Gdy wszystko było już gotowe zaczęli schodzić się goście.
- No witam mojego kochanego syna i moją kochaną synową! - powiedziała moja mama
- Dzień dobry! - przywitała się Mania.
- Siema brat!
- Siema, siema! Co tam? - zapytałem i ucięliśmy sobie krótką pogawędkę.
Nagle do drzwi zapukał długo wyczekiwany gość. Poprosiłem Manie i Panią Amelie aby udały się do sypialni A ja zaraz dołączę.
- Dzień dobry! Jest Pan gotowy?
- Tak, dziękuję Ci bardzo. Gdzie są?
- W sypialni. Pójdę z panem..

Perspektywa Mani, 17:25
- Dziadek?! Co Ty tutaj robisz? - popatrzyłam na Andrzeja.
- Chcę Was przeprosić. Byłem na kilku miesięcznej terapii. Wiem co zrobiłem i wiem, ze możesz mi nie być w stanie wybaczyć, ale proszę Cię posłuchaj mnie.. - powiedział a ja miałam łzy w oczach. - Ja wiem. Popełniłem coś czego nikt nie powinien mi wybaczyć. Gdy Twoi rodzice zginęli w tym wypadku stało się ze mną coś nie do opisania.. później Tosia, później jak się dowiedziałem Ty. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Terapeuci wiele mi wytłumaczyli. Więc i ja tłumaczę Tobie. Pozwól mi, aby było tak jak dawniej.. - posmutniał A babcia podeszła do niego i go przytuliła.
- Ja już Ci wybaczyłam..
- W sumie.. rozumiem, ze kierowały się Tobą złe emocje, ale żeby aż tak?
- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie..
- Nie musisz mieć. . - wstałam i uczyniłam to co babcia.
Po kilku minutach udaliśmy się do salonu gdzie wszyscy już czekali. W spokoju i w rodzinnej atmosferze spożylismy wszystko co znajdowało się na stole a następnie otworzyliśmy prezenty.
- A to prezent ode mnie i Tosi..- uśmiechnął się Andrzej. Otworzyłam pudełko które podał mi Andrzej.. A w nim znajdował się śliczny kot brytyjski.
- Jejku! Naprawdę? Jest śliczny! Dziękuję, kocham Cię! - powiedziałam a Andrzej musnął moje usta. Jako jedyni nie wybraliśmy się na pasterkę, ponieważ znowu źle się poczułam. Mój mąż, zaparzył mi miętę, po czym z niewiadomych powodów spakował moje rzeczy do torby i zmusił mnie do pojechania na izbę przyjęć. Uległam. Nie chciałam bagatelizować swoich objawów.
- O Mania? To znowu Ty? Co się stało? - zapytał lekarz
- Ostatnio mam mdłości, strasznie boli mnie głowa i często słabnę. Na dodatek jestem w ciąży.. - wyjaśniłam
- Ojojoj.. zrobimy wszystkie badania, ale jak na razie zostajesz na obserwacji - powiedział doktor. Było mi smutno, ze nie będę mogła spędzić świat w gronie najbliższych mi osób.
- Maniu, kochanie.. ja tutaj zostanę - powiedział Andrzej
- Nie, no nie przesadzaj.. jedz do domu - prosiłam go
- Nie ma mowy!
Nie chciałam się z nim kłócić, więc przystałam na jego propozycje. Do sali nagle wpadł lekarz.
- Mania, zabieramy Cię na USG - powiedział
- Co się dzieje? - zapytałam
- Badanie kontrolne po prostu - poinformował mnie. Po chwili byliśmy już w pracowni. - O popatrzcie to wasze dzieci.
- Jak kto dzieci?! - byłam zdziwiona.
- Nie wiedziałaś, ze jesteś w ciąży bliźniaczej?
- Nie.. to moje pierwsze usg..
- No to gratuluję Wam! Macie piękne zdrowe bliźniaki. Chcecie znać płeć?
- Tak! - powiedział Andrzej mając łzy w oczach
- Chłopczyk i dziewczynka!
- O Boże! Naprawdę?! - powiedziałam
- Tak, gratuluję Wam! W sumie możecie już iść do domu, ale proszę uważaj na siebie..
- Dziękuję! - powiedziałam i opuściłam salę.
Po chwili byliśmy już w aucie, lecz nie pojechaliśmy w kierunku domu. Nie wiedziałam co tym razem Andrzej wymyślił. Po kilku minutowej jeździe byliśmy na opuszczonym lotnisku, na której zaciągnął mnie mój mąż.
- Po co tutaj przyjechaliśmy? - zapytałam
- Popatrz w niebo i obiecaj mi, ze kiedy będzie Ci smutno lub będę daleko od Ciebie pomyślisz o tych wszystkich gwiazdach co są na niebie.. - wyszeptał.
-Obiecuję! - powiedziałam patrząc mu w oczy po czym musnęłam jego usta.
-" Niebo i gwiazdy są zawsze piękne. Nawet wtedy kiedy jest ciemno, deszczowo lub pochmurno. To moja ulubiona rzecz na całym świecie , bo wiem, że nawet jeśli kiedyś się zgubię,będę samotny albo przerażony, ono i tak zawsze będzie nade mną. I będzie piękne. " Chodź, zimno już wracajmy - powiedział i trzymając mnie za rękę opuściliśmy płytę lotniska. Gdy wróciliśmy do domu była już 3:45 na ranem. Nie budząc nikogo postanowiliśmy przespać się na kanapie. Zanim zasnęliśmy zaplanowaliśmy naszego sylwestra a później oddaliśmy się Morfeuszowi.

Perspektywa Mani..Kilka miesięcy później.. kwiecień 2016.
- Andrzej chodźmy już.. Jeszcze się spóźnimy..
- Idę idę! - powiedział biegnąc. - Nie denerwuj się już tak.. - prosił mnie
-Jestem w 7 miesiącu ciąży jak mam się nie denerwować. To typowe - próbowałam go uspokoić.
- Dobra dobra, nie marudź. Chodź już, bo naprawdę spóźnimy się na ten samolot..
Gdy byliśmy już na lotnisku wyczytano nasze nazwiska a ja poczułam ostry ból przez co zasłabłam.. Po kilku godzinach obudziłam się w szpitalu..
------
Przepraszam, ze taki krótki! Wynagrodzę to w kolejnym rozdziale! :) Niech każdy kto przeczytał rozdział zostawi po sobie ślad!
Do piątku! :)

środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 16 "I że Cię nie opuszczę"

Perspektywa Andrzeja, 22:15
Zobaczyłem 2 kreski na teście. Byłem najszczęśliwszy na świecie. Nic innego się nie liczyło.
- Kocham Cię! - powiedziała, gdy nagle Tosia znalazła się za mną.
- Czemu tak krzyczycie?
- Tosia, będziesz tak jakby "ciocią" . Twoja siostra jest w ciąży! - przytulił ją, po czym podeszła do mnie i położyła rękę na moim brzuchu.
Zadowoleni w trójkę udaliśmy się do sypialni i szybko oddaliśmy się Morfeuszowi.

Perspektywa Mani.. miesiąc później 23 grudnia 7:45
Jestem już 20 dni po operacji i czuje się świetnie. Co kilka dni jeżdżę na rehabilitację oraz na prądy, co bardzo mi pomaga. Do końca sezonu zostaje w Skrze jako drugi fizjoterapeuta. Bardzo cieszę się, że wszystko zaczęło się układać. Natomiast już dziś zostanę najszczęśliwszą osobą na świecie. Zostanę panią Wrona. Mania i Andrzej Wrona brzmi pięknie prawda? Wczorajszy wieczór panieński spędziłam z Olą, Dagmarą, Pauliną oraz z drugą Olą żoną Pitera. Z racji tego iż wybranka Kłosa oraz ja, nosimy w sobie maleństwa, piłyśmy wyłącznie sok i wodę, natomiast dziewczyny mocno szalały. Andrzeja zabrał Karol, Winiar, Wlazły oraz Piotrek a także siatkarze Skry.
- I jak się czujesz przed tak ważnym dniem? - zapytała babcia wchodząc do mojej sypialni.
- Nawet dobrze, choć trochę się denerwuje..
- Będzie dobrze. Trzymaj - podała mi kopertę. Otworzyłam ją i zobaczyłam piękny złoty łańcuszek.
- Co to jest? - zapytałam
- Łańcuszek Twojej mamy, miała go na ślubie - powiedziała i przytuliła mnie do siebie. - wiesz ja pójdę obudzić Tosię i przygotować nam ubiór a Ty powoli wstawaj i zacznij się przygotowywać.
- Dziękuję! - uśmiechnęłam się.
Nagle do mojego pokoju wpadła Ola Nowakowska i Daga.
- Masz 15minut!
- Na co?
- Na ogarniecie tyłka. Zaraz zrobimy z Ciebie królowa!
- Dobra dobra! Zaraz będę gotowa.
Zgodnie z obietnicą po chwili byłam już gotowa. Udałam się do salonu gdzie było rozłożone całe studio kosmetyczne. Ola Kłos - specjalistka od paznokci wybrała idealny kolor pasujący do przewidzianego makijażu i pokryła je lakierem firmy O.P.I, natomiast Daga i Nowakowska zajęły się moimi włosami. Po godzinie wyglądałam cudownie!
-To co, mykaj coś zjeść i będziemy ubierać sukienkę powoli. W końcu o 12:30 musimy być w kościele. - powiedziała Winiarska. Zjadłam naleśnika przygotowanego przez babcie po czym umyłam zęby i ubrałam swoja sukienkę ślubną.
 

I jak? - zapytałam wychodząc z pokoju.
- Świetnie! - Powiedziały dziewczyny chórem. 
-A ja? - zapytała Tosia w swojej kreacji.
- Jak mała księżniczka - przytuliła ją Daga. 
 

Gdy tylko wszystkie byłyśmy gotowe wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy do kościoła, gdzie czekał już na mnie Andrzej. 
- Gotowa? 
- Jak nigdy! Kocham Cię - powiedziałam patrząc mu w oczy - Gdy tylko organista zaczął grać piosenkę na wejście, Tosia ruszyła i zaczęła sypać płatki róż natomiast Ola i Karol szli tuż za nami.  
- Witam wszystkich zgromadzonych. Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć węzłem małżeńskim Marianne Trojan oraz Andrzeja Wronę. Aby ślubowanie było zgodne, podajcie sobie prawe ręce i powtarzajcie za mną. - powiedział ks.Tomek - "Ja Andrzej.."
- Ja Andrzej | Ja Marianna | biorę Ciebie Maniu za żonę | biorę Ciebie Andrzeju za męża | i ślubuję Ci | miłość | wierność | I uczciwość małżeńską | Oraz ze Cię nie opuszczę | aż do śmierci | Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący | w trójcy jedyny i wszyscy święci | - Andrzeju.. możesz pocałować pannę młodą! - wtedy Wrona musnął moje usta A wszyscy obecni w kościele wstali i zaczęli bić brawo.

 
 
Wyszliśmy z kościoła a znajomi i rodzina złożyli nam gratulacje. Udaliśmy się wszyscy samochodami na salę weselną gdzie powitano nas chlebem i solą. Po tym, przystąpiliśmy do zabawy, która trwała w najlepsze. Postanowiłam wyjść na chwilę aby się przewietrzyć. Nagle usłyszałam kłótnie Karola i Oli.
- Dlaczego to zrobiłeś? - krzyczała
- Przepraszam.. byłem pijany. Wiem, ze nie powinienem.. 
-Nie ma żadnego ale! - spoliczkowała go i wybiegła na górę nawet mnie nie zauważając. Podeszłam do Kłosa i zapytałam..
- Co się stało? Chcesz pogadać? 
- A chciałabyś? Siadaj.. - usiadłam obok niego. 
- Co się dzieje?
- Wczoraj na tym kawalerskim.. spotkałem swoją pierwszą miłość. Byłem pijany.. zdradziłem Ole. Ja tego nie chciałem..- tłumaczył się. Zauważyłam, że Ola stoi niedaleko wiec prowadziłam tą rozmowę tak aby oboje zrozumieli, że mimo wszystko mają tylko siebie i dziecko, które przyjdzie na świat za 4 miesiące. 
- Przepraszam.. - powiedziała po cichu Ola - nie powinnam tak wybuchać.. 
- Wybaczysz mi?
- Tak! - popatrzyli sobie w oczy i udali się na nocny spacer. Nagle podszedł do mnie Andrzej. 
- Wiesz, ze czeka nas jeszcze noc poślubna? - zapytał bardzo zaciekawiony
- Wrona! To, że jeszcze mogę to robić nic nie znaczy..!
- I tak wiem, że mi ulegniesz skarbie - pocałował mnie w czoło. Po północy pożegnaliśmy się z gośćmi i udaliśmy się do naszego pokoju w hotelu..


 Kocham Cię - powiedział gdy leżałam na jego torsie
- Ja Ciebie też - popatrzyłam mu w oczy.
- Jak myślisz chłopczyk czy dziewczynka? - pytał
- Stawiam na dziewczynkę - odpowiedziałam
-Super by było.. żono - pocałował mnie w czoło po czym zasnęliśmy.. 

------
No i mamy ślub! ;)  Przepraszam, że taki krótki, ale zależało mi aby dodać rozdział w dniu ich ślubu! :)
Życzę wszystkim Wesołych Świąt! :) Kolejny w poniedziałek! :)

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 15

Perspektywa Mani, 29 listopada, 9:30.
Budzę się, lecz szybko ponownie zamykam powieki. Wmawiam sobie, ze to tylko zły sen. Oddycham i upewniam się, że żyje, bo to nie wygląda na życie. Po moich policzkach płyną łzy. Zadaje sobie miliony pytań gdy nagle postrzegam śpiącego Andrzeja na krześle. Dotykam jego dłoni tak by go nie obudzić, lecz nie udaje mi się to. Środkowy natychmiast otwiera swoje tęczówki, którymi patrzy się na mnie. Kocham jego wzrok, gdy jest skupiony tylko i wyłącznie na mnie. Nigdy nie sądziłam, ze będę dzielić swoje serce z kimkolwiek. Moje rozmyślania przerwał wchodzący do sali lekarz.
- Dzień dobry Pani Maniu - powiedział a ja podniosłam się.
- Dzień dobry. Proszę mi mówić Po prostu Mania - podałam mu rękę.
- W takim  razie słuchaj.. masz zerwane więzadła i uszkodzoną rzepkę. Możesz poddać się operacji i wrócić do pełnej sprawności a nawet znowu zacząć grać w siatkówkę. Wiesz.. czasem trzeba wybrać spośród samym złych rzeczy. Musisz zdecydować sama, tak aby wybrać najmniej złą - skończył monolog.
- Kiedy mogę przejść zabieg?
- Zaraz, zaraz. Na pewno nie tutaj, bo nie ma warunków, ale jeśli tylko Ci zależy nawet w tym momencie mogę zadzwonić do Krakowa i umówić termin operacji.
- Byłabym wdzięczna - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, do zobaczenia później!
- Aa, przepraszam kiedy mogę wyjść?
- Nawet dzisiaj, założymy tylko opatrunek. Będziesz musiała na siebie uważać.
- Ja już o to zadbam - wtrącił się Andrzej a ja uderzyłam go łokciem.
Po 15 minutach od wyjścia lekarza, pielęgniarka założyła mi usztywniacz i podała wypis. Andrzej zabrał mnie do domu, w którym czekała na mnie babcia oraz Tosia wraz ze śniadaniem.
- To dla mnie? Dziękuję. - powiedziałam i poczułam ręce środkowego na moich biodrach, który po chwili pomógł mi udać się do sypialni.
- Boli? - zapytał smutnym głosem.
- Jeszcze trochę.. - na myśl o wczorajszym wydarzeniu łzy leciały mi po policzku bezustannie.
- Nie płacz - pocieszał mnie
- Proszę, zostaw mnie samą..
Gdy tylko Andrzej opuścił sypialnię rozmyślałam co dalej. Co jeśli operacja nie uda się? Co jeśli będą komplikacje? Wyciągam z szafki nocnej mały ostry przedmiot i dokładnie go oglądam. Mam ochotę przyłożyć żyletkę do skóry.. Ale nagle rzucam ją w kąt. Nie mogę tego zrobić. Nie chce ranić Andrzeja, Tosi, babci a przede wszystkim siebie. Dokończę studia, będę szczęśliwa mamą i żoną.. Z myśli wyrwał mnie Andrzej informując, że jedzie za godzinę na trening a ja razem z nim. Uległam. Po 15, byliśmy na hali. Powoli i o kulach udałam się na trybuny i wyciągnęłam tablet i zaczęłam odpisywać na wiadomości. Gdy Andrzej razem z Karolem pojawili się na hali, powoli zeszłam po schodach i przywitałam się z Kłosem.
- Jak się czujesz? - usłyszałam za plecami a obracając się zauważyłam prezesa Piechockiego. - Możesz pozwolić na chwilę? - zapytał
- O dzień dobry! Tak pewnie ! - uśmiechnęłam się.
- Rozumiem, że na razie zawieszasz treningi, ale coś kiedyś wspominałaś, że na studia są Ci potrzebne praktyki.
- Czyli co Pan mi proponuje?
- Chciałabyś uczyć się na chłopakach? Ucieszą się, lubią Cię więc nie widzę problemu - powiedział po czym uśmiechnął się.
- Naprawdę?! Od kiedy mogę zacząć? - zapytałam ucieszona
- Nawet dziś!
- No to może chodźmy i powiadommy chłopaków - zaproponowałam na co prezes zgodził się. Kiedy zeszliśmy na dół chłopcy ustawili się w kółku razem ze sztabem trenerskim.
- Panowie! To Wasza Nowa fizjoterapeutka! - powiedział, na co siatkarze zaczęli się cieszyć i bić brawo.
- To ja będę pierwszy na masaż! - krzyknął Winiar a wszyscy wybuchli śmiechem. Wraz z pierwszym fizjoterapeutą udałam się do gabinetu.
- A twoja noga jak?
- Dobrze nawet. Czeka mnie operacja za 2 tygodnie.
- Wiesz, ze to nie musi się tak skończyć, możesz wrócić do grania  - próbował mnie pocieszyć.
- Wiem, ale.. tym razem zrezygnuje i zacznę zajmować się fizjoterapią.
- Dlaczego? Masz przecież dobre warunki.
- Niby tak, ale kiedyś już miałam podobną kontuzję..
- No trudno, wiesz co połóż się zobaczę twoje kolano - zgodnie z poleceniem. - Boli coś?
- Może trochę..
- A powiedz mi.. miałaś może jakieś badania robione w szpitalu?
- Tak, tak - powiedziałam.
- Wyślij mi je proszę na maila albo wpadnę do Was i zobaczę co tam z nim jest, bo jeśli chcesz to mogę poprowadzić Ci rehabilitację po zabiegu, skończyłem kursy - powiedział i się uśmiechnął
- Naprawdę? Super! Miałabym wszystko na miejscu! - powiedziałam uradowana.
- Dobra, zmykaj już! Dogadamy się wieczorem, wyślij mi tylko adres - zgodnie z prośbą wysłałam adres i udałam się w kierunku pakietu hali. Nagle poczułam, że jest mi słabo i mnie mdli. "Pobiegłam" do łazienki i zwymiotowałam. To fakt może i mam anemie, lecz nigdy nie zdarzyło mi się takie coś. Zbagatelizowałam swoje objawy. Wróciłam na trybuny po czym tuż obok mnie znalazł się Kłos.
- A Ty co nie trenujesz? - zapytałam
- Muszę odpocząć.. kolana .. - powiedział smutny
- Dasz radę - poklepałam go po ramieniu aby dodać mu otuchy.
- Co się stało, że tak szybko wyszłam z hali przed chwilą? Andrzej się zaniepokoił.
- Spokojnie to z nerwów i przez anemie, dam radę!
- Kłos! Migiem na boisko koniec podrywania narzeczonej Andrzeja! - krzyknął Falasca a siatkarz szybko pobiegł. Trening minął do szybko, nie zauważyłam nawet gdy Wroniasty był już obok mnie.
- Jedziemy? - zapytałam
- Tak, chodź pojedziemy jeszcze do kościoła aby ustalić datę ślubu - opowiedział plan, a następnie wtuleni w siebie ruszyliśmy do Bełchatowskiej katedry. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.
- O witajcie młodzi! Chodźcie Zapraszam!  - powiedział kapłan - Co Was do mnie sprowadza?
- Chcemy się pobrać - zaczął mój chłopak.
- Jaki Was termin interesuje?
- Hmmm.. - zaczęliśmy się zastanawiać.
- Zima czy lato?
- Andrzej.. może w tym roku? Przed Wigilią jest jakiś termin? - zwróciłam się do ks. Tomka
- 19 grudnia? Lub dzień przed Wigilią? - zaproponował
- To może w 23 grudnia w takim razie? - zaproponował Andrzej
- Ja jestem za! - powiedziałam a lektor zapisał w księdze.
- No to widzimy się za miesiąc! Do zobaczenia! - uśmiechnął się A my wyszliśmy i ruszyliśmy w kierunku naszej ulubionej restauracji w celu spożycia obiadu.
- Kiedy masz zabieg? - zapytał Andrzej
- 3 grudnia..
- Boisz się?
- Może trochę, ale do ślubu wyzdrowieje - wtuliłam się. Będąc mam miejscu zamówiliśmy dwie "Sałatki Andrzeja Wrony". Po spożyciu posiłku udaliśmy się do domu. Znowu zaczęło mnie mdlić i zrobiło się mi słabo. Nie powiedziałam nic środkowemu tylko od razu położyłam się do łóżka.
- Masz.. - Andrzej wręczył mi test ciążowy.
- Po co? Nie jestem w ciąży!
- Skąd ta pewność? - zapytał ciekawie
- Bo tak..
- Jesteś ostatnio przemęczona, mdli Cię i jest Ci słabo. Zrób chociaż..
- Karol Ci powiedział?
- Tak.. - przyznał
- Znajdę te gnidę i ją uduszę! - Andrzej zaczął się śmiać a ja wyrwałam mu pudełeczko z testem i pobiegłam do łazienki. Dla świętego spokoju zrobiłam go..


Perspektywa Andrzeja, 21:30
Ledwo skończyłem śmiać się z groźby Mani, a jej nie było obok mnie. Powoli podszedłem do łazienki i zapukałem a Mania wyszła cała zapłakana. Nie miałam pojęcia czy ze szczęścia czy nie..
- I co?
- Chcesz wiedzieć?
- Chcę - powiedziałem zdecydowany
- No to patrz.. - moim oczom ukazał się test z..
---------
Za końcówkę zginę - wiem!
Za 10 rozdziałów przewiduje koniec losów Mani i Andrzeja, lecz rozpoczynam coś nowego! 
Rozdział oddaje Wam! :) 
Dedykacja dla Skrzacika!
Coś mało komentarzy ostatnio! #Mobilizacja ziomeczki! :) Do piątku!

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział 14

Kilka  dni później..

Perspektywa Mani, 28 listopada, 10:15
Nie chętnie i powoli wstaje z ciepłego łóżka. Znowu zaczyna się codzienna rutyna. Śniadanie, zajęcia, trening. Coraz mniej czasu spędzam z Andrzejem. Może mnie już nie potrzebuje? Może ma kogoś innego? Próbuje odrzucić wszystkie myśli. Nagle ktoś dzwoni do moich drzwi. Otworzyłam je a tam nikogo nie było. Tylko koperta. Zabrałam ją szybko z wycieraczki i otworzyłam i przeczytałam list, który w niej był.
"Witam Cię, kimkolwiek jesteś. Aa fakt, kolejna naiwna laska na jedną noc. Zostaw Andrzeja w spokoju. Inaczej tego pożałujesz. I to bardzo." ~A
Zaśmiałam się po cichu. Pewnie kolejna fanka. Rozumiem by być kibicem i fanem poszczególnych zawodników, ale żeby groźby? Skąd one mają ten adres? Czyżby śledziły nas? W głowie miałam już mętlik. Przestaje myśleć, otacza mnie tylko teraźniejszość. Nic więcej. Jak co weekend mam zamiar wybrać się na mecz Skrzatów. Mam nadzieję, ze będzie też Ola lub Paulina. Nagle do domu z wielkim bukietem róż wpada Andrzej.
- Cześć kochanie! To dla Ciebie. Bardzo Cię przepraszam za brak czasu dla Ciebie, ale uwierz mi robię coś dla nas. Dla mnie, dla Ciebie i dla Tosi - powiedział i uśmiechnął się.
- Nie mogłabym przestać Cię kochać. Nigdy nie przestanę. Mimo, ze mam ostatnio różne myśli, chce być z Tobą i rozumiem, że chcesz dla nas wszystkich jak najlepiej - powiedziałam patrząc Wroniastemu w oczy.
- Kocham Cię! - wpił się w moje usta.
Dość szybko przygotowałam obiad, po którym udałam się na trening. Wychodząc z szatni na halę usłyszałam wibracje mojego telefonu.
-"Co Ty na to by odstawić Tosię do babci lub Karola i Oli aby spędzić romantyczny wieczór tylko we dwoje? ;* "
- " Jestem na tak, pogadam z Olą jeszcze na meczu ;* " - odpisałam i ruszyłam w kierunku parkietu. 
-Witam trenerze! - powiedziałam
- Witam, jak tam Mania? - zapytał po czym porozmawialiśmy chwilkę. Po rozgrzewce podzieliłyśmy się na 2 zespoły i zagrałyśmy mecz pomiędzy sobą. Po dwugodzinnym treningu, był czas na mecz Skrzatów. Udałam się na swoje miejsce VIP na hali, a po 15minutach dołączyła do mnie Ola.
- Cześć kochana! Jak tam? - zapytała
- Dobrze, na pewno to nie jest żaden problem?
- To będzie dla mnie przyjemność! Karol pobawi się a ja będę miała chwilę czasu na odpoczynek! - uśmiechnęła się.
- Nie wiem jak się zrewanżuje, jesteś kochana - przytuliłam przyjaciółkę. O 17:00 sędzia zagwizdał pierwszą piłkę meczu. Na zagrywce naszego zespołu znalazł się Facundo Conte. Wszyscy głośno krzyczeli 1...2...3..! Po dwóch wygranych setach przez Bełchatowian, Falasca postanawia wprowadzić zmiany, które okazały się rewelacyjne! Około 19:30 ja i Andrzej wyszliśmy z hali i pożegnaliśmy się z Tosią.  
- To co kochanie, czerwone czy białe? Chińszczyzna czy Włoska? - pytał mój chłopak
- Czerwone i kuchnia Włoska, mam ochotę na jakiś dobry makaron - powiedziałam po czym wtuliłam się w środkowego, który wyciągnął telefon w celi zamówienia potraw. Po około 20 minutach byliśmy w domu pod którym czekał na nas dostawca z jedzeniem przez nas zamówionym. Przebrałam się w luźniejsze ubrania i uczesałam warkocza. Atmosfera przy spożywaniu posiłku nie była jakoś napięta, wręcz na odwrót, cały czas śmialiśmy się. Gdy skończyliśmy posiłek zmęczona położyłam się na kanapie, na której chwilę później usiadł Andrzej. 
- To co oglądamy? - zapytałam 
- Nic, ubieraj się! - rozkazał
- Andrzeeeeeej, proszę nie jestem zmęczona, chcę zostać w domu - błagałam 
- O nie nie nie! Tylko 30 minut no proszę Cię! 
- Daj mi 10 minut - uległam
Zgodnie z obietnicą po 10 minutach wyszliśmy z domu w kierunku pobliskiego parku. 
- Poczekaj tutaj chwilę - poprosił a po chwili zobaczyłam go z wielkim bukietem biało różowych róż.
- Kochanie! Muszę Ci za to wszystko podziękować. Za to jak sobie ze mną radzisz. Dziękuję za to, że  potrafimy być silni nawet gdy nie jesteśmy razem w danym momencie. Dziękuję Ci za wyrozumiałość. Za uratowanie życia. Za to, że pojawiłaś się na mojej drodze. Dziękuję Ci za to, że po prostu mnie kochasz. To dla mnie bardzo ważne, bez Ciebie nie było by mnie. Dzięki Tobie moje życie zmieniło się o 180 stopni. Niesamowite jest to, co może zrobić zwykły zbieg okoliczności prawda? Ja nie mam zamiaru marzyć i życzyć sobie idealnego życia. Ja mam zamiar marzyć i życzyć sobie idealne życie razem z Tobą, Tosią i w przyszłości z naszym maleństwem. "Obiecuję, że spędzę każdy ostatni oddech dziękując ci za pozwolenie sobie na kochanie mnie." Może to za wcześnie, ale.. Mania! Czy.. wyjdziesz za mnie? - skończył swój monolog, wyciągnął czerwone pudełeczko z APARTU a ja ze łzami w oczach..
- TAK! TAK! - odpowiedziałam, pocałowałam Andrzeja,  po czym, usłyszałam oklaski i krzyki "Gorzko! Gorzko! Gorzko!" Obróciłam się a moim oczom ukazał się Karol trzymający w ręce butelkę szampana oraz Tosię na rękach Oli. Byłam najszczęśliwszą osoba na ziemi. 
- Kocham Cię - mówi
- Ja Ciebie też.. - po tych słowach udaliśmy się w kierunku domu a Tosia została z Olą i Karolem. Wchodząc do sypialni nie miałam na nic już siły. Położyłam się do łóżka a po chwili dołączył do mnie Wrona. Obudziłam się po 10, a Andrzej cały czas się we mnie wpatrywał. Przeczesałam jego włosy moimi dłońmi przy okazji patrząc mu w jego piękne tęczówki..
- Przyjdziesz dziś na mój mecz? - zapytałam
- Pewnie, ze tak tylko pierwsze odbiorę Tosię od Karola - powiedział i pocałował mnie czule w czoło. O 12:30 zaczęłam powoli się pakować i przygotowywać obiad. Nagle do kuchni wpadła Tosia, która zaczęła mnie mocno przytulać i opowiadać o dniu spędzonym z Kłosem i Olą. Nim zauważyłam dochodziła 15. Dojazd na halę zajął mi niecałe 10 minut. Szybko przebrałam się w meczowe ubranie i po wyczytaniu mojego nazwiska przez spikera wybiegłam na parkiet. Rozgrzewka razem z innymi zawodniczkami odbyła się w ciszy i w skupieniu. W końcu to dzisiaj gramy o Mistrzostwo Kraju. Wychodząc na przywitanie przeciwniczek zauważyłam na trybunach Andrzeja, Tosię, babcie, Karola i Olę z wielkim transportem "GoBełchatow! GoMania!". 
- I o to wyjściowa szóstka. Na ataku z numerem 2 Karolina Dryja, na przyjęciu z numerem 4 Natalia Nowakowska, z numerem 6 Kaja Nowakowska, na środku z numerem 11 Agata Laskowska, z numerem 14 Sylwia Plińska, na rozegraniu z numerem 16 Marianna Trojan oraz na Libero z numerem 20 nasze Maleństwo! - wykrzykiwał spiker. Po sprawdzeniu ustawienia,  ustawiłam się w strefie 1 aby wykonać zagrywkę. - As serwisowy Mani Trojan! - cała hala skakała z radości. Gdy tylko osiągnęłyśmy dużą przewagę przyszedł czas na zmiany w naszej drużynie, które okazały się skuteczne i dość gładko wygrałyśmy seta 25:15 tak jak i kolejnego 25:18. 
- Piłka meczowa na wagę Mistrzostwa Polski. Serwuje Mania Trojan. - wyrzuciłam dość wysoko piłkę i nagle poczułam ostry ból w kolanie - As serwisowy kończy to spotka..- nie dokończył. Leżałam i płakałam. Nagle poczułam gdy ktoś chwyta mnie za rękę a fizjoterapeuta naszej drużyny ochładza moje kolano. Nikt obecny na hali nie wypowiedział słowa. Gdy tylko lekarze zabrali mnie na nosze każdy kibic i przeciwna drużyna wstała i zaczęła klaskać przy okazji wykrzykując moje imię.. 

Perspektywa Andrzeja, 18:30
Gdy zobaczyłem Manie leżąca na podłodze zamarłem. Dlaczego akurat ona musi mieć takiego pecha? Zostawiłem Tosię przy Karolu i szybko pobiegłem na boisko. Chwyciłem ją za rękę i zobaczyłem u niej po raz pierwszy płacz. 
- Proszę się odsunąć - rozkazał mi lekarz 
- Kocham Cię, wszystko będzie dobrze - wyszeptałem i odszedłem a pogotowie zabrało Manie do szpitala. Na hali panowała cisza. Tak jakby nikogo nie było. Nagle wszyscy wstali i zaczęli wykrzykiwać jej imię a ja udałem się do spikera i komisarza meczu po odebranie nagrody MVP w jej imieniu. Po raz kolejny poprosiłem przyszłe małżeństwo Kłosów o zajęcie się Tosią. Mam wrażenie, że cały czas ich wykorzystuje, ale mniejsza o to. Szybko opuściłem halę Energię i ruszyłem do szpitala. Około 19 byłem na oddziale ortopedii.
- Gdzie jest moja narzeczona?! - wykrzyczałem
- Spokojnie, obecnie jest na badaniach w sali nr. 19. Proszę usiąść i zaczekać. - Zgodnie z instrukcjami zaczekałem chwilę dopóki nie wyszedł lekarz. Popatrzył na mnie i powiedział.. - Zapraszam do gabinetu.
- Co z nią? - pytałem
- Pani Mania ma zerwane wiązadła, uszkodzoną rzepkę i ścięgna. Potrzebna jest operacja, ale nie tutaj. Tutaj nie ma takich warunków. Proszę z nią porozmawiać. Gdyby tylko zdecydowała się na operację może powrócić do pełnej sprawności, a kto wie, może nawet do uprawiania sportu? - poinformował mnie.
- Dziękuje bardzo doktorze, mogę do niej zajrzeć?
- Tak tylko proszę jej nie męczyć - uśmiechnął się.
Udałem się do sali, w której leżała moja narzeczona. Zauważyłem, że śpi, więc po cichu usiadłem , chwyciłem jej dłoń. Cała moja uwaga jest nieustannie skupiona na niej. Gdy nagle zobaczyłem łzę spływającą po jej policzku. Nagle obraca się w moją stronę i mówi..
"Bez względu na to, co się zdarzy życie idzie dalej", a Ty idź razem ze mną.. proszę.. - wtuliła się we mnie. Widziałem, że każdy jej ruch ją boli. Było mi bardzo smutno, ale czasu nikt nie potrafi cofnąć... 

---------------------
Mamy 14stkę! Czekam na Wasze opinie. Jeżeli pod postem będzie 10 komentarzy od Was, ja daje wam 15-ty rozdział! 
Może jest trochę chaosu w tym wszystkim. raz Tosia raz Mania, ale nie martwcie się! To wszystko za jakiś czas wyjdzie na prostą! ( Taką mam nadzieję, że nie strzeli mi jakiś głupi pomysł do głowy) :)
Dziękuję, wszystkim za obecność tutaj. Miło było by aby każdy kto przeczyta ten rozdział zostawił po sobie ślad! :)
Zapraszam na mojego snapa!  natkag11 (Najszybszy kontakt ze mną!) :)


piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 13

Perspektywa Andrzeja, 4 listopada 4:55
Z piskiem opon wyruszyłem wraz z Tosią do mojego klubowego mieszkania. Cała przerażona przyznała mi się, ze to nie tylko dziś zaszła taka sytuacja. 
- Bo mówił, że tak trzeba - płakała - później przeczytałam o tym w internecie, babcia już mi dużo razy pomogła, ale to nie zmieniło nic - szlochała.
- Już spokojnie skarbie, jesteś bezpieczna - uspokajałem ją.
Gdy byliśmy już w moim mieszkaniu Tosia szybko pobiegła do sypialni a ja zrobiłem to samo. Polożyłem się obok i wyszeptałem.. - Już wszystko dobrze, śpij kochanie. - po czym sam oddałem się w ramiona Morfeusza. Obudziłem się około 9, Tosi nie było obok mnie, bardzo się wystraszyłem. Wychodząc z pokoju usłyszałem w salonie bajkę. Mała Trojan siedziała zapatrzona w telewizor i jak widać znalazła już kartki i kredki mojego chrześniaka.
- Dzień dobry mała, co jemy na śniadanie? - zapytałem
- Andrzeeeeej! - przytuliła się - może tosty?
- To ja zabieram się do pracy A Ty tutaj choć trochę posprzątaj.
Po spożytym posiłku, postanowiłem zadzwonić do Mani na skypie. Nie chciałem jej denerwować więc nie powiedziałem o wydarzeniu, które miało miejsce dzisiejszej  nocy.
- Halo? Cześć kochanie! - powiedziałem widząc jej twarz na ekranie laptopa.
- Cześć! Jak tam? - zapytała
- Wszystko w miarę dobrze a tam? Jak treningi? Jak dziewczyny? - zadawałem milion pytań naraz.
- Dobrze, na początku jak zawsze jest ciężko, ale przyzwyczaję się. Dlaczego jesteś w swoim mieszkaniu? I gdzie jest Tosia? - nagle zapytała.
- Jesteśmy tutaj z Tosią, tak będzie lepiej. Nie chce Cię denerwować, więc wytłumaczę Ci wszystko jak wrócisz- uśmiechnąłem się.
- Wiesz co, ja muszę kończyć. - powiedziała smutna
- Zadzwonię wieczorem, Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Bardzo. Do usłyszenia. - rozłączyła się.
Postanowiłem zgłosić sprawę na policję. Poprosiłem Olę o opiekę nad Tosią podczas mojej nieobecności. Udałem się na komisariat, złożyłem zeznania, podałem adres, pod którym przebywają państwo Trojan. Poprosiłem także funkcjonariusza o dochowanie tajemnicy, tak aby Tosia nie musiała być zamieszana w całą sprawę mimo, że to chodzi o jej dobro. Po opuszczeniu budynku udałem się na zakupy, ponieważ moja lodówka świeciła pustkami. Wchodząc do  domu zauważyłem jak Ola z Tosią cudownie się bawią, która naprawdę będzie świetną mamą.
Przywitałem się z dziewczynami i udałem się do kuchni w celu przygotowania obiadu.
- I jak tam? Co się stało, że jesteście tutaj? - zapytała Ola
- Długa historia.. Pan Henryk molestował małą..
- Co?! - wykrzyczała
- Ciszeeeej! - upomniałem ją po czym odpowiedziałem jej całą historię. -  Tylko nie mów Mani. Jest na kadrze i nie chce by się denerwowała.
- Masz moje słowo, a ten bydlak pożałuje tego i to bardzo. - przytuliła mnie - Wiesz ja już będę się zbierać. Nie dziękuj za pomoc, to była przyjemność. - powiedziała i opuściła mieszkanie.
- Tosia! Obiad! - zawołałem małą. - Idziemy później na spacer? - zapytałem
- Tak! A pójdziemy na boisko? - zrobiła swoje kocie oczka.
- Jeżeli tylko chcesz, to pewnie, a teraz siadaj i jedz. Smacznego!
Po obiedzie zgodnie z obietnicą wybraliśmy się na spacer oraz boisko. Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do domu.
-Leć pakować się mała do szkoły! - rozkazałem. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry Andrzej.. - powiedziała niepewnie Pani Amelia - mogę wejść?
- Dzień dobry, tak zapraszam.
-  Ja Pana bardzo przepraszam za męża. Nie wiem dlaczego on to zrobił - miała łzy w oczach
- To nie Pani wina. Ja zgłosiłem sprawę na policję i nie uniemożliwie Pani kontaktu z Tosią. Proszę być o to spokojnym.
- Dziękuję. Mogłabym zostać tutaj na kilka dni?
- Ależ oczywiście! A co z Pani mężem?
- Zażądałam rozwodu - powiedziała zadowolona
- Bardzo dobrze, niech Pani siada podam zaraz coś ciepłego do picia. Dużo rozmawialiśmy. Uspokajałem starszą Panią, ze naprawdę kocham Manię i Tosię.
- "W naszym wypadku wszystko odbywa się niesamowicie naturalnie. Mam wrażenie, jakbyśmy już kiedyś się znali, a teraz tylko próbowali poznać się na nowo. Czy to nie dziwne?" - zapytałem
- Ważne abyście byli szczęśliwi ze sobą. Bardzo Wam kibicuję. - uśmiechnęła się. - gdzie mogę się położyć? Chciałabym odpocząć. - zapytała a ja pokazałem jej drugą sypialnię..


Perspektywa Mani, 20:15
Zmęczona po prawie 3 godzinnym treningu, wzięłam odprężającą kąpiel a następnie zabrałam ze stolika laptopa i ułożyłam się wygodnie na łóżku po czym wybrałam numer Andrzeja na skypie.
- No witam moją księżniczkę - przywitał się Andrzej.
- Dobry wieczór królewiczu, bardzo za tobą tęsknię!
- Ja też, damy radę, szybko zleci. - puścił mi lotnego całusa.
I tak mijał mi każdy dzień zgrupowania. W 2 ostatnie dni, zagraliśmy sparing z Turcją, który zakończył się zwycięstwem raz ich raz nas.
- No to co do domu laski, widzimy się za miesiąc! - powiedział trener Nawrocki.
- Do zobaczenia! - powiedziałyśmy chórem i opuściliśmy ośrodek.
- Mania, jedziesz ze mną tak? - upewnił się trener.
- Tak, tak!
Po kilku godzinach spędzonych w drodze byłam wreszcie w Bełchatowie. Chciałam dostać się do mojego mieszkania, lecz było zamknięte. Pojechałam więc do Andrzeja, gdzie byłam po 15minutach. Zapukałam do drzwi, które otworzyła mi babcia.
- Ty tutaj?! - zdziwiłam się
- Tylko się nie denerwuj! Wchodź
- Co się stało?! Dlaczego jesteście tutaj? - zapytałam, po przywitaniu się z Andrzejem i Tosią.
- Usiądź.. - poprosiła babcia, która opowiedziała mi co stało się podczas mojej nieobecności. Wpadłam w szał.
- Nie dotykaj mnie! - wykrzyczałam do Andrzeja na co zrobił wielkie oczy. Zabrałam kluczyki do auta i ruszyłam w kierunku rodzinnej miejscowości. Będąc ok. 22 na miejscu, wpadłam do domu jak opętana.
- Czy ty jesteś mądry?! Molestować 10 letnią dziewczynkę?! Na dodatek swoją własną wnuczkę?! I to wmawiać jej ze tak trzeba?! Gdyby rodzice żyli też byś to zrobił?!
Nie chce Cię znać! Wynos się z naszego życia raz na zawsze inaczej tego pożałujesz! - wykrzyczałam i uderzyłam dziadka w policzek z całej siły i wyszłam. Siedziałam w aucie dobre 10 minut. Zadzwoniłam na policję aby zawiadomić o przestępstwie. Nim się obejrzałam do mojego auta zapukał komisarz.
- Witam, Pani Trojan?
- Dokładnie tak - odpowiedziałam
- Pan Andrzej zgłosił już tą sprawę na policję, więc nie pozostaje nam nic innego niż zatrzymanie Pana Henryka - poinformował mnie
- Rozumiem,proszę robić wszystko co Pan musi a później jeśli byłby Pan tak miły odwieźć mnie do domu.. - poprosiłam go. Po chwili dwóch funkcjonariuszy wyszło z dziadkiem zakutym w kajdanki. Dość późno wróciłam do domu gdzie czekał na mnie Wroniasty i babcia.
- Gdzie byłaś? - zapytał zmartwiony Andrzej
- On już nikomu nie zrobi krzywdy. Dziękuję, że tak szybko zareagowałeś. Kocham Cię -  powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
- Chodźmy już spać, już późno - powiedziała babcia i udała się w stronę sypialni gdzie spala Tosia.
Wzięłam szybki prysznic i dołączyłam do Andrzeja, który leżał na łóżku i robił coś na telefonie.
- Bardzo za Tobą tęskniłam - wtuliłam się w jego tors na co środkowy pocałował mnie. Patrząc mu w oczy przyłożyłam dłonie do jego twarzy i zmusiłam go do kolejnego pocałunku.
- Nie podoba mi się to, ze dalej masz mają koszulkę na sobie - wyszeptał na co ja cwaniacko się uśmiechnęłam, oboje wiedzieliśmy  co mu chodzi..
Obudziłam się około 8 rano, środkowego nie było obok mnie. Zaczęłam się denerwować, gdy nagle poczułam zapach białej kawy dobiegający z kuchni. Zostałam więc w pokoju i udawałam, że śpię.
- Wstawaj kochanie! - szeptał. Obróciłam się w jego stronę i zobaczyłam wielką tacę śniadaniową i duży kubek białej kawy.
- Wiesz jak Cię kocham? - zapytałam
- Doskonale to wiem.. - pocałował mnie i położył się obok...
---------
No i 13!
Dość szybko rozwiązałam sprawę z molestowaniem. Jak ktokolwiek czytał "Hopeless", to może zauważyć bardzo piękny cytat! :) Czy dalej mam sobie kopać grób czy jeszcze nie? :) 
Rozdział dedykuję Julci! :)
Rozdział oddaje Wam! Miłego czytania! ;*