Perspektywa Mani, 2 miesiące wcześniej..
Mam na imię Marianna, znajomi i bliscy mówią na mnie po prostu Mania. Mam 19 lat i 10scio letnia siostrę Tosię. Kiedy miałam 16 lat moi rodzice zgineli w wypadku samochodowym. Jechali do Niemiec załatwić dla mnie nowy i lepszy klub siatkarski. Po ich śmierci mną i Tosią zajęli się dziadkowie. Dziadek Henryk i babcia Amelia. Od tego czasu nie spotkałam się już z siatkówką. Skończyłam liceum o profilu biol-chem z wyróżnieniem w swojej rodzinnej miejscowości niedaleko Bełchatowa. Dorastając zawsze marzyłam o byciu fizjoterapeutą. Marzenie nareszcie się spełniło. Od października zaczynam studia o tym kierunku. Razem z Tosią przeprowadzam się do mieszkania, które kupiłam ze spadku otrzymanego przez rodziców. Znajduje się ono w centrum Bełchatowa tuż obok Hali Energia. Wyprowadziłam się od dziadków razem z Tosią ponieważ, nie ukrywajmy mają już swoje lata, a ja jestem na tyle odpowiedzialna aby wychować małą. Oczywiście mogą wpadać do nas kiedy tylko chcą.
Mam na imię Marianna, znajomi i bliscy mówią na mnie po prostu Mania. Mam 19 lat i 10scio letnia siostrę Tosię. Kiedy miałam 16 lat moi rodzice zgineli w wypadku samochodowym. Jechali do Niemiec załatwić dla mnie nowy i lepszy klub siatkarski. Po ich śmierci mną i Tosią zajęli się dziadkowie. Dziadek Henryk i babcia Amelia. Od tego czasu nie spotkałam się już z siatkówką. Skończyłam liceum o profilu biol-chem z wyróżnieniem w swojej rodzinnej miejscowości niedaleko Bełchatowa. Dorastając zawsze marzyłam o byciu fizjoterapeutą. Marzenie nareszcie się spełniło. Od października zaczynam studia o tym kierunku. Razem z Tosią przeprowadzam się do mieszkania, które kupiłam ze spadku otrzymanego przez rodziców. Znajduje się ono w centrum Bełchatowa tuż obok Hali Energia. Wyprowadziłam się od dziadków razem z Tosią ponieważ, nie ukrywajmy mają już swoje lata, a ja jestem na tyle odpowiedzialna aby wychować małą. Oczywiście mogą wpadać do nas kiedy tylko chcą.
Perspektywa Tosi:
Cieszę się, że będę teraz mieszkać w tym mieście. Mania obiecała mi, ze zapisze mnie do jak najlepszej szkoły gdzie spotkam dużo nowych kolegów i koleżanek. Tęsknię trochę za rodzicami, ale wiem, że obserwują mnie z nieba. Tam jest teraz ich dom. Dziadek Henryk mówił mi, że kiedy będę już w jego wieku zamieszkam tam razem z nimi oraz nim i babcią. Siedzę jeszcze w swoim pokoju w domu dziadków i pakuje do swojego plecaka drobne rzeczy gdy nagle zapukał dziadek Henryk..
-I jak Tosiu, jesteś już gotowa? -zapytał
-Tak, tak dziadku, ale mam jeszcze jedno pytanie
-Tak wnusiu?
-Mogłabym zabrać to zdjęcie ze sobą? - wskazuję na zdjęcie rodziców. Dziadek ze łzami w oczach odpowiada mi ..
-Oczywiście.
I wyszedł. Myślałam, że zabolały go moje słowa. W sumie, nie wiem dlaczego. Mówią mi, że kiedyś to zrozumiem. Z dołu rozlega się głos mojej siostry..
-Tosiaaaaa! Jedziemy, już czas.
-I jak Tosiu, jesteś już gotowa? -zapytał
-Tak, tak dziadku, ale mam jeszcze jedno pytanie
-Tak wnusiu?
-Mogłabym zabrać to zdjęcie ze sobą? - wskazuję na zdjęcie rodziców. Dziadek ze łzami w oczach odpowiada mi ..
-Oczywiście.
I wyszedł. Myślałam, że zabolały go moje słowa. W sumie, nie wiem dlaczego. Mówią mi, że kiedyś to zrozumiem. Z dołu rozlega się głos mojej siostry..
-Tosiaaaaa! Jedziemy, już czas.
Perspektywa Mani, 1 października 6:35
Budzik już dzwoni. To już dziś mój wielki dzień. Dzień, w którym rozpoczynam naukę na Akademii medycznej. Powoli wstaje. Bełchatów jesienią, wygląda pięknie. Zakradam się do kuchni tak aby nie obudzić Tosi by przygotować jej ulubione naleśniki z nuttelą. To też dla niej wielki dzień. Rozpoczyna naukę w nowej szkole. Tak, zdaje sobie sprawe z tego, że właśnie szkoły podstawowe rozpoczynają już 2gi miesiąc nauki, lecz po porozumieniu z panią dyrektor Anitą Nowakowska moja siostra rozpocznie naukę w jej szkole nieco później. Kiedy naleśniki były już gotowe a zapach czekoladowego napoju uniósł się po naszym piętrowym mieszkaniu w kolorach jasnych zorientowałam się, ze Tosia stoi już tuż za mną.
-No witaj ksiezniczko, to Twój wielki dzień. Cieszysz się? - Zapytałam a po chwili przytuliłam ją.
Tosia nic nie odpowiedziała. Chyba jest trochę zestresowana. Próbując ją pocieszać i podnosić na duchu staram się robić z siebie kompletną idiotkę, lecz po chwili udaje mi się, co powoduje pojawienie się śmiechu u malej. Po śniadaniu Tosia pomogła mi posprzątać po czym udała się do swojego gdzie miała przygotowane ubranie do szkoły. Kiedy na zegarze wybija godzina 7:30 to znak, że już czas wyjść. Szybko zabieram torebkę z sypialni i kluczyki do swojego Clio, które dostałam od dziadka Henryka i Babci Amelii i razem z Tosia wychodzę z mieszkania. Kiedy dojeżdżamy pod szkołę podstawową, żegnam się z siostrą i daje lekkiego kopniaka w tyłek a ona przytula się do mnie i mówi po cichu 'dziękuję'.
Pod sprawdzeniu, ze Tosia jest już na pewno w swojej klasie powoli kieruje się w stronę uczelni. Uczelnia znajduje się blisko największego osiedla Bełchatowa. Kiedy dojeżdżam po uczelnię widzę jeden wielki kłąb dymu. Jestem w szoku, wysiadam szybko z samochodu i pytam ludzi którzy stoją obok mnie coś się stało. Ktoś opowiedział mi całe zdarzenie. Nie wygląda to najlepiej. Jeden z 10pietowych nowoczesnych bloków jest cały w płomieniach. Pragnę pomóc poszkodowanym. Podbiegam do jednego z ocalałych :
- Jak się Pan nazywa?
- Andrzej, Andrzej Wrona - mówi zachrypniętym głosem
Do teraz nie dochodzi do mnie to co powiedział. To jest Mistrz Świata.. Nagle z rozmyśleń rozlega się wołanie o pomoc
-Czy coś Pana boli? - pytam, będąc w lekkim szoku
-Tak.. noga.. chyba jest lekko poparzona -mówi w panice i traci przytomność.
Na zajęcia w każdym bądź razie nie dotarłam. No cóż, cała okolica była ewakuowana. Mam nadzieję , ze Tosi nic się nie stało. Nie darowałabym sobie tego..
------
No i mamy pierwszy rozdział! Jak myślicie czy wypadek Andrzeja jest poważny? O tym przekonacie się już w kolejnym rozdziale!
Czekam na wasze opinie.. a tym czasem zapraszam na..
Budzik już dzwoni. To już dziś mój wielki dzień. Dzień, w którym rozpoczynam naukę na Akademii medycznej. Powoli wstaje. Bełchatów jesienią, wygląda pięknie. Zakradam się do kuchni tak aby nie obudzić Tosi by przygotować jej ulubione naleśniki z nuttelą. To też dla niej wielki dzień. Rozpoczyna naukę w nowej szkole. Tak, zdaje sobie sprawe z tego, że właśnie szkoły podstawowe rozpoczynają już 2gi miesiąc nauki, lecz po porozumieniu z panią dyrektor Anitą Nowakowska moja siostra rozpocznie naukę w jej szkole nieco później. Kiedy naleśniki były już gotowe a zapach czekoladowego napoju uniósł się po naszym piętrowym mieszkaniu w kolorach jasnych zorientowałam się, ze Tosia stoi już tuż za mną.
-No witaj ksiezniczko, to Twój wielki dzień. Cieszysz się? - Zapytałam a po chwili przytuliłam ją.
Tosia nic nie odpowiedziała. Chyba jest trochę zestresowana. Próbując ją pocieszać i podnosić na duchu staram się robić z siebie kompletną idiotkę, lecz po chwili udaje mi się, co powoduje pojawienie się śmiechu u malej. Po śniadaniu Tosia pomogła mi posprzątać po czym udała się do swojego gdzie miała przygotowane ubranie do szkoły. Kiedy na zegarze wybija godzina 7:30 to znak, że już czas wyjść. Szybko zabieram torebkę z sypialni i kluczyki do swojego Clio, które dostałam od dziadka Henryka i Babci Amelii i razem z Tosia wychodzę z mieszkania. Kiedy dojeżdżamy pod szkołę podstawową, żegnam się z siostrą i daje lekkiego kopniaka w tyłek a ona przytula się do mnie i mówi po cichu 'dziękuję'.
Pod sprawdzeniu, ze Tosia jest już na pewno w swojej klasie powoli kieruje się w stronę uczelni. Uczelnia znajduje się blisko największego osiedla Bełchatowa. Kiedy dojeżdżam po uczelnię widzę jeden wielki kłąb dymu. Jestem w szoku, wysiadam szybko z samochodu i pytam ludzi którzy stoją obok mnie coś się stało. Ktoś opowiedział mi całe zdarzenie. Nie wygląda to najlepiej. Jeden z 10pietowych nowoczesnych bloków jest cały w płomieniach. Pragnę pomóc poszkodowanym. Podbiegam do jednego z ocalałych :
- Jak się Pan nazywa?
- Andrzej, Andrzej Wrona - mówi zachrypniętym głosem
Do teraz nie dochodzi do mnie to co powiedział. To jest Mistrz Świata.. Nagle z rozmyśleń rozlega się wołanie o pomoc
-Czy coś Pana boli? - pytam, będąc w lekkim szoku
-Tak.. noga.. chyba jest lekko poparzona -mówi w panice i traci przytomność.
Na zajęcia w każdym bądź razie nie dotarłam. No cóż, cała okolica była ewakuowana. Mam nadzieję , ze Tosi nic się nie stało. Nie darowałabym sobie tego..
------
No i mamy pierwszy rozdział! Jak myślicie czy wypadek Andrzeja jest poważny? O tym przekonacie się już w kolejnym rozdziale!
Czekam na wasze opinie.. a tym czasem zapraszam na..
Pierwszy dzień w nowym mieście i już takie niefortunne zdarzenie, mam nadzieję, że wypadek Andrzeja nie będzie zbyt poważny...
OdpowiedzUsuńBardzo interesująco się zaczyna
OdpowiedzUsuńSuper nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, podoba mi się początek pisany z punktu widzenia różnych osób!
OdpowiedzUsuńWow!?
OdpowiedzUsuńJa pitole ale mnie zaciekawiłaś *-* *0*
Zostaje i to na pewno <3
Zapraszam również do siebie
Andrzej Wrona:
http://siatkarskieemocjesiatkarskiedylematy.blogspot.com/
Jak i również Michał Kubiak:
http://brakujacymelementemjestesty.blogspot.com/
Ciekawe ciekawe, czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńFajne posunięcie z tymi perspektywami. Mam nadzieje że kolejne rozdziały też będą takie fajne C;
OdpowiedzUsuń