piątek, 25 września 2015

Rozdzial 1

Perspektywa Mani, 2 miesiące wcześniej..
Mam na imię Marianna, znajomi i bliscy mówią na mnie po prostu Mania. Mam 19 lat i 10scio letnia siostrę Tosię. Kiedy miałam 16 lat moi rodzice zgineli w wypadku samochodowym. Jechali do Niemiec załatwić dla mnie nowy i lepszy klub siatkarski. Po ich śmierci mną i Tosią zajęli się dziadkowie. Dziadek Henryk i babcia Amelia. Od tego czasu nie spotkałam się już z siatkówką. Skończyłam liceum o profilu biol-chem z wyróżnieniem w swojej rodzinnej miejscowości niedaleko Bełchatowa. Dorastając zawsze marzyłam o byciu fizjoterapeutą. Marzenie nareszcie się spełniło. Od października zaczynam studia o tym kierunku. Razem z Tosią przeprowadzam się do mieszkania, które kupiłam ze spadku otrzymanego przez rodziców. Znajduje się ono w centrum Bełchatowa tuż obok Hali Energia. Wyprowadziłam się od dziadków razem z Tosią ponieważ, nie ukrywajmy mają już swoje lata, a ja jestem na tyle odpowiedzialna aby wychować małą. Oczywiście mogą wpadać do nas kiedy tylko chcą.

Perspektywa Tosi:
Cieszę się, że będę teraz mieszkać w tym mieście. Mania obiecała mi, ze zapisze mnie do jak najlepszej szkoły gdzie spotkam dużo nowych kolegów i koleżanek. Tęsknię trochę za rodzicami, ale wiem, że obserwują mnie z nieba. Tam jest teraz ich dom. Dziadek Henryk mówił mi, że kiedy będę już w jego wieku zamieszkam tam razem z nimi oraz nim i babcią. Siedzę jeszcze w swoim pokoju w domu dziadków i pakuje do swojego plecaka drobne rzeczy gdy nagle zapukał dziadek Henryk..
-I jak Tosiu, jesteś już gotowa? -zapytał
-Tak, tak dziadku, ale mam jeszcze jedno pytanie
-Tak wnusiu?
-Mogłabym zabrać to zdjęcie ze sobą? - wskazuję na zdjęcie rodziców. Dziadek ze łzami w oczach odpowiada mi ..
-Oczywiście.
I wyszedł. Myślałam, że zabolały go moje słowa. W sumie, nie wiem dlaczego. Mówią mi, że kiedyś to zrozumiem. Z dołu rozlega się głos mojej siostry..
-Tosiaaaaa! Jedziemy, już czas.

Perspektywa Mani, 1 października 6:35
Budzik już dzwoni. To już dziś mój wielki dzień. Dzień, w którym rozpoczynam naukę na Akademii medycznej. Powoli wstaje. Bełchatów jesienią, wygląda pięknie. Zakradam się do kuchni tak aby nie obudzić Tosi by przygotować jej ulubione naleśniki z nuttelą. To też dla niej wielki dzień. Rozpoczyna naukę w nowej szkole. Tak, zdaje sobie sprawe z tego, że właśnie szkoły podstawowe rozpoczynają już 2gi miesiąc nauki, lecz po porozumieniu z panią dyrektor Anitą Nowakowska moja siostra rozpocznie naukę w jej szkole nieco później. Kiedy naleśniki były już gotowe a zapach czekoladowego napoju uniósł się po naszym piętrowym mieszkaniu w kolorach jasnych zorientowałam się, ze Tosia stoi już tuż za mną.
-No witaj ksiezniczko, to Twój wielki dzień. Cieszysz się? - Zapytałam a po chwili przytuliłam ją.
Tosia nic nie odpowiedziała. Chyba jest trochę zestresowana. Próbując ją pocieszać i podnosić na duchu staram się robić z siebie kompletną idiotkę, lecz po chwili udaje mi się, co powoduje pojawienie się śmiechu u malej. Po śniadaniu Tosia pomogła mi posprzątać po czym udała się do swojego gdzie miała przygotowane ubranie do szkoły. Kiedy na zegarze wybija godzina 7:30 to znak, że już czas wyjść. Szybko zabieram torebkę z sypialni i kluczyki do swojego Clio, które dostałam od dziadka Henryka i Babci Amelii i razem z Tosia wychodzę z mieszkania. Kiedy dojeżdżamy pod szkołę podstawową, żegnam się z siostrą i daje lekkiego kopniaka w tyłek a ona przytula się do mnie i mówi po cichu 'dziękuję'.
Pod sprawdzeniu, ze Tosia jest już na pewno w swojej klasie powoli kieruje się w stronę uczelni. Uczelnia znajduje się blisko największego osiedla Bełchatowa. Kiedy dojeżdżam po uczelnię widzę  jeden wielki kłąb dymu. Jestem w szoku, wysiadam szybko z samochodu i pytam ludzi którzy stoją obok mnie coś się stało. Ktoś  opowiedział mi całe zdarzenie. Nie wygląda to najlepiej. Jeden z 10pietowych nowoczesnych bloków jest cały w płomieniach. Pragnę pomóc poszkodowanym. Podbiegam do jednego z ocalałych :
- Jak się Pan nazywa?
- Andrzej, Andrzej Wrona - mówi zachrypniętym głosem
Do teraz nie dochodzi do mnie to co powiedział. To jest Mistrz Świata.. Nagle z rozmyśleń rozlega się wołanie o pomoc
-Czy coś Pana boli? - pytam, będąc w lekkim szoku
-Tak.. noga.. chyba jest lekko poparzona -mówi w panice i traci przytomność.
Na zajęcia w każdym bądź razie nie dotarłam. No cóż, cała okolica była ewakuowana. Mam nadzieję , ze Tosi nic się nie stało. Nie darowałabym sobie tego.. 

------
No i mamy pierwszy rozdział! Jak myślicie czy wypadek Andrzeja jest poważny? O tym przekonacie się już w kolejnym rozdziale! 
Czekam na wasze opinie.. a tym czasem zapraszam na.. 
Po co mi chuchro, skoro mogę mieć siatkarza? 
Wspaniały FanPage prowadzący na bieżąco! :)
 

7 komentarzy:

  1. Pierwszy dzień w nowym mieście i już takie niefortunne zdarzenie, mam nadzieję, że wypadek Andrzeja nie będzie zbyt poważny...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesująco się zaczyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Super nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, podoba mi się początek pisany z punktu widzenia różnych osób!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow!?
    Ja pitole ale mnie zaciekawiłaś *-* *0*
    Zostaje i to na pewno <3
    Zapraszam również do siebie
    Andrzej Wrona:
    http://siatkarskieemocjesiatkarskiedylematy.blogspot.com/
    Jak i również Michał Kubiak:
    http://brakujacymelementemjestesty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe ciekawe, czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne posunięcie z tymi perspektywami. Mam nadzieje że kolejne rozdziały też będą takie fajne C;

    OdpowiedzUsuń