środa, 30 września 2015

Rozdział 2

 Perspektywa Mani, 1 października 15:15
Całe to zdarzenie trwało dość długo. Pożar został na szczęście ugaszony a Andrzej trafił do szpitala. Możliwe, że wieczorem odwiedzę go. Mam nadzieję, ze czuje się już dobrze i jest po zabiegu. Chciałam jechać z nim lecz niestety musiałam zostać i pomoc reszcie rannym. Było wśród nich kilku siatkarzy Skry. Na szczęście im nic się nie stało , oprócz lekkiego zatrucia dwutlenkiem węgla. Policja prowadzi już śledztwo, co mogło wywołać aż tak duży wypadek. Sąsiedzi nic nie widzieli. Wiedzą tylko, ze wydarzyło się to ok. 7 rano. Gdy tylko odebrałam Tosię ze szkoły wróciłam szybko do domu i przygotowałam małej obiad. Kiedy siostra odrabiała zadanie domowe w domu była cisza. Chciałam ją jak najszybciej przerwać;

-I jak tam młoda pierwszy dzień?  -zapytałam z uśmiechem
- Jakoś przeżyłam - powiedziała smutnym głosem
- Coś się stało?
- Ehh.. Pani w klasie kazała napisać mi zadanie na temat mojej rodziny.. kim jest mama, tata, jakie mam rodzeństwo.. nie wiem co mam napisać. Nie chce aby dzieci się ze mną śmiały.
- Tosiu, Kochanie.. napisz prawdę A zamiast rodziców opisz dziadka Henryka i Babcię Amelię oraz mnie. Dzieci nie będę się z Ciebie śmiać! Głowa do góry mała! A może tak na pocieszenie...deser?
- Ooo A jaki Mańka? - zapytała z ciekawością
-Hmmm.. może zrobię.. szarlotkę a później pójdziemy kupić Twoje ulubione lody czekoladowe? - zapytałam z zamyśleniem
- Tak! Tak! Tak!  - odpowiedziała Radosna Tosia A po chwili rzuciła się na mnie i powiedziała:
- Jesteś najlepszą siostrą na świecie!
Kiedy już młoda skończyła zadanie szkolne a ja upiekłam szarlotkę postanowiłyśmy jechać na duże zakupy do Lidla. Aby dojechać do sklepu trzeba było przejechać przez jedną ulicę dużego osiedla. Tak to było to osiedle..
-Mania a co się tutaj stało? - zapytała Tosia i wskazała na spalony budek..
Nigdy nie umiałam jej okłamać, dlatego opowiedziałam jej całą historię oraz o tym, że pomogłam Andrzejowi Wronie. Była już godzina 18 zapytałam Tosi czy nie chciała by odwiedzić siatkarza razem ze mną. Zgodziła się od razu! To fakt jest kibicem siatkówki ,lecz nie spodziewałam się aż tak natychmiastowej odpowiedzi. Około godziny 19:15 zabrałam kluczyki do swojego czarnego Clio i ruszyłyśmy w kierunku szpitala. Gdy byłyśmy już na miejscu pouczyłam siostrę jak ma się zachowywać.
-Witam, gdzie leży Andrzej Wrona?
-Dzień dobry. A kim Pani dla niego jest? -zapytała oschle pielęgniarka z recepcji.
- Jestem dziewczyną, która uratowała go z wypadku. Marianna Trojan.
- Coś wspomniał, 2 piętro sala numer 8.
- Dziękuję bardzo.
Kiedy byłam już na pietrze na którym leżał siatkarz razem z Tosią zapukałyśmy do sali numer 8. Gdy usłyszałyśmy Ciche proszę po cichu weszłyśmy do środka. Andrzej miał nogę w opatrunku. Pierwsze o co zapytałam dość niepewnie:
- Cześć, pamiętasz mnie?
- Cześć, Mania prawda? To Ty pomogłaś mi dzisiaj na osiedlu podczas pożaru? - zapytał
Mając nogi z waty odpowiedziałam
-Dokładnie tak, zgadza się Panie Andrzeju.
-Mów mi po prostu Andrzej - podniósł się i podał mi rękę.
- Mania - uczyniłam to samo co on
- A kim jest ta piękna, młoda dama obok Ciebie?
- To moja siostra Tosia - wskazałam na nią.
-Cześć Tosia, jestem Andrzej
-Dzień dobry - powiedziała dość niepewnie. Chyba się stresowała. No cóż, ma dopiero 10lat a nie codziennie stoi się obok Mistrza Świata.
-A jak twoja noga?
-Poparzenie 1stopnia, wyzdrowieje
-Uff, to tyle dobrze -powiedziałam z ulgą
Przez ponad godzinę razem z siatkarzem rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Złapał dobry kontakt z małą Trojanką. Na samym końcu przed naszym wyjściem wymieniliśmy się numerami telefonów. Gdy
odjechaliśmy z pod szpitala nagle mój telefon zaczął wibrować. To Andrzej napisał mi SMSa jak dobrze zauważyłam. Kiedy byłyśmy już w domu, Tosia w momencie zasnęła a ja odczytałam wiadomości od siatkarza: 'Śpijcie dobrze Trojanki, kolorowych snów! ;* '
Nie ukrywam, było to bardzo miłe, aż w sercu zrobiło się ciepło. Nie Mania! Nawet o tym nie myśl. Szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza.

Perspektywa Andrzeja:
Mania jest śliczną i mądra dziewczyną. Cieszę się, że mnie odwiedziła. To miłej z jej strony. Tosia jest przeurocza, a urodę chyba ma po Mańce. Chciałbym się z nimi zaprzyjaźnić, może się uda i tego nie zepsuje. Z Magdą jest już wszystko skończone. Mam nadzieję, że nie pojawi się więcej w moim życiu..


---------
No i mamy 2 rozdział! Jak myślicie kim jest Magda?
Czekam na Wasze opinie!
Kolejny już we wtorek! ;)

piątek, 25 września 2015

Rozdzial 1

Perspektywa Mani, 2 miesiące wcześniej..
Mam na imię Marianna, znajomi i bliscy mówią na mnie po prostu Mania. Mam 19 lat i 10scio letnia siostrę Tosię. Kiedy miałam 16 lat moi rodzice zgineli w wypadku samochodowym. Jechali do Niemiec załatwić dla mnie nowy i lepszy klub siatkarski. Po ich śmierci mną i Tosią zajęli się dziadkowie. Dziadek Henryk i babcia Amelia. Od tego czasu nie spotkałam się już z siatkówką. Skończyłam liceum o profilu biol-chem z wyróżnieniem w swojej rodzinnej miejscowości niedaleko Bełchatowa. Dorastając zawsze marzyłam o byciu fizjoterapeutą. Marzenie nareszcie się spełniło. Od października zaczynam studia o tym kierunku. Razem z Tosią przeprowadzam się do mieszkania, które kupiłam ze spadku otrzymanego przez rodziców. Znajduje się ono w centrum Bełchatowa tuż obok Hali Energia. Wyprowadziłam się od dziadków razem z Tosią ponieważ, nie ukrywajmy mają już swoje lata, a ja jestem na tyle odpowiedzialna aby wychować małą. Oczywiście mogą wpadać do nas kiedy tylko chcą.

Perspektywa Tosi:
Cieszę się, że będę teraz mieszkać w tym mieście. Mania obiecała mi, ze zapisze mnie do jak najlepszej szkoły gdzie spotkam dużo nowych kolegów i koleżanek. Tęsknię trochę za rodzicami, ale wiem, że obserwują mnie z nieba. Tam jest teraz ich dom. Dziadek Henryk mówił mi, że kiedy będę już w jego wieku zamieszkam tam razem z nimi oraz nim i babcią. Siedzę jeszcze w swoim pokoju w domu dziadków i pakuje do swojego plecaka drobne rzeczy gdy nagle zapukał dziadek Henryk..
-I jak Tosiu, jesteś już gotowa? -zapytał
-Tak, tak dziadku, ale mam jeszcze jedno pytanie
-Tak wnusiu?
-Mogłabym zabrać to zdjęcie ze sobą? - wskazuję na zdjęcie rodziców. Dziadek ze łzami w oczach odpowiada mi ..
-Oczywiście.
I wyszedł. Myślałam, że zabolały go moje słowa. W sumie, nie wiem dlaczego. Mówią mi, że kiedyś to zrozumiem. Z dołu rozlega się głos mojej siostry..
-Tosiaaaaa! Jedziemy, już czas.

Perspektywa Mani, 1 października 6:35
Budzik już dzwoni. To już dziś mój wielki dzień. Dzień, w którym rozpoczynam naukę na Akademii medycznej. Powoli wstaje. Bełchatów jesienią, wygląda pięknie. Zakradam się do kuchni tak aby nie obudzić Tosi by przygotować jej ulubione naleśniki z nuttelą. To też dla niej wielki dzień. Rozpoczyna naukę w nowej szkole. Tak, zdaje sobie sprawe z tego, że właśnie szkoły podstawowe rozpoczynają już 2gi miesiąc nauki, lecz po porozumieniu z panią dyrektor Anitą Nowakowska moja siostra rozpocznie naukę w jej szkole nieco później. Kiedy naleśniki były już gotowe a zapach czekoladowego napoju uniósł się po naszym piętrowym mieszkaniu w kolorach jasnych zorientowałam się, ze Tosia stoi już tuż za mną.
-No witaj ksiezniczko, to Twój wielki dzień. Cieszysz się? - Zapytałam a po chwili przytuliłam ją.
Tosia nic nie odpowiedziała. Chyba jest trochę zestresowana. Próbując ją pocieszać i podnosić na duchu staram się robić z siebie kompletną idiotkę, lecz po chwili udaje mi się, co powoduje pojawienie się śmiechu u malej. Po śniadaniu Tosia pomogła mi posprzątać po czym udała się do swojego gdzie miała przygotowane ubranie do szkoły. Kiedy na zegarze wybija godzina 7:30 to znak, że już czas wyjść. Szybko zabieram torebkę z sypialni i kluczyki do swojego Clio, które dostałam od dziadka Henryka i Babci Amelii i razem z Tosia wychodzę z mieszkania. Kiedy dojeżdżamy pod szkołę podstawową, żegnam się z siostrą i daje lekkiego kopniaka w tyłek a ona przytula się do mnie i mówi po cichu 'dziękuję'.
Pod sprawdzeniu, ze Tosia jest już na pewno w swojej klasie powoli kieruje się w stronę uczelni. Uczelnia znajduje się blisko największego osiedla Bełchatowa. Kiedy dojeżdżam po uczelnię widzę  jeden wielki kłąb dymu. Jestem w szoku, wysiadam szybko z samochodu i pytam ludzi którzy stoją obok mnie coś się stało. Ktoś  opowiedział mi całe zdarzenie. Nie wygląda to najlepiej. Jeden z 10pietowych nowoczesnych bloków jest cały w płomieniach. Pragnę pomóc poszkodowanym. Podbiegam do jednego z ocalałych :
- Jak się Pan nazywa?
- Andrzej, Andrzej Wrona - mówi zachrypniętym głosem
Do teraz nie dochodzi do mnie to co powiedział. To jest Mistrz Świata.. Nagle z rozmyśleń rozlega się wołanie o pomoc
-Czy coś Pana boli? - pytam, będąc w lekkim szoku
-Tak.. noga.. chyba jest lekko poparzona -mówi w panice i traci przytomność.
Na zajęcia w każdym bądź razie nie dotarłam. No cóż, cała okolica była ewakuowana. Mam nadzieję , ze Tosi nic się nie stało. Nie darowałabym sobie tego.. 

------
No i mamy pierwszy rozdział! Jak myślicie czy wypadek Andrzeja jest poważny? O tym przekonacie się już w kolejnym rozdziale! 
Czekam na wasze opinie.. a tym czasem zapraszam na.. 
Po co mi chuchro, skoro mogę mieć siatkarza? 
Wspaniały FanPage prowadzący na bieżąco! :)
 

Prolog + Notka informacyjna!

Poranny Bełchatów jesienią wygląda cudownie gdy budzi się do życia. Z Twojego balkonu jest widok na większą część miasta. Czujesz jak przez okna Twojej sypialni promyki słońca próbują przedrzeć się przez zasłony. Powoli budzisz się i wstajesz. To twój pierwszy dzień w tym mieście. Rozpoczyna się Twoje dorosłe życie. Życie studentki, pierwszego roku Akademii medycznej. Wiesz już, ze to będzie wspaniałe 5lat tutaj, a może i więcej. Powoli schodzisz do kuchni aby przygotować śniadanie dla siebie i  dla swojej 10scio letniej siostry, która jeszcze słodko śpi. Cały dom pochłania zapach gorącego kakaa. Wtedy zauważasz, ze Twoja siostra jest za Tobą. Witasz się z nią i po chwili jecie przygotowane przez Ciebie naleśniki. Około 8 odwozisz Tosie do szkoły przy hali Energia a Ty sama udajesz się na swoje zajęcia. To co zobaczyłaś przed uczelnią wprawia Cię w osłupienie..